You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Przyjrzała się okolicy, wyglądała naprawdę przyjaźnie. Ale w tym deszczu jego dom wyglądał naprawdę przygnębiająco. To aż przykre...przygryzła dolną wargę i spojrzała na niego. Też wracał do miejsca gdzie nikt właściwie na niego nie czeka. A w dużym domu to chyba musi być jeszcze bardziej przygnębiające. Przygryzła dolną wargę dość mocno.
-Levi? - Szybko spojrzała na niego - T-Ty...dziękuję za tą marynarkę - Szepnęła. Nie powinna była go tak opieprzać, przecież chciał dobrze.
Akurst chyba dosłownie... Brak światła wskazywal, że Alice po prostu nie ma. Musiał wygrzebać klucze... Uniósł na nią jeszcze wzrok, nie śpieszyło mu się jakoś.
-Zadziałałem bez myślenia... Ale nie ma za co. Jak juz wspominalem, to mogła być twoja ulubiona marynarka - wzruszył ramionami, mówiac to pół żartem. Klucze... Wypadły mu jakoś i wpadły pod siedzenie Mikasy. Sięgnął po nie, będąc momentalnie bliżej. Sięgnął je i już na nią spojrzał.
Ulubiona marynarka...nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu na twarzy, nawet jeśli mówił poważnie i się za to obrazi. Kiedy więc się zbliżył to ona akurat patrzyła na niego, nie łapiąc jeszcze że jest tak blisko. A z bliska...mógł zobaczyć że chociaż miała czystą i bladą skórę to miała urocze piegi na nosie. I chyba użyła innych perfum niż wczoraj. Te pachniały bardziej zmysłowo, wpasowywały się w jej wygląd.
Zamrugała kilka razy, był tak blisko...jak wtedy w barze. Naprawdę czuła wtedy coś dziwnego, ale czy nie był to tylko alkohol? Ciężko jej było to stwierdzić, ale fakt że jej serce teraz biło jak oszalałe...
-To miłe... - Szepnęła z czułym uśmiechem.
Nie miał jeszcze możliwości się jej przyjrzeć z tak bliska. Przygladał się jej parę razy, ale teraz.mógl zobaczyć szczegóły. Mimo że miał już klucze, nie odsuwał się. Jej perfumy w niego uderzyły, wraz z zaduchem w aucie. Ciężkie powietrze sprawiało że czuł się dziwnie. Powinien wrócic do domu i czekać na Alice. Ale nie umiał. Patrzył jej w oczy jak zahipnotyzowany. A ten uśmiech?!
-Pierwszy raz widzę jak się uśmiechasz - mruknął sięgając do jej policzka dłonią i nagle ich twarze się zbliżyły, nawet sam nie wie jak... Jak doszlo do pocałunku? Do tego takiego, szalenie namiętnego.
Chyba chciała coś powiedzieć, ale nagle poczuła jego dłoń na policzku. Szorstka, ale taka ciepła i...odrazu poczuła, że chciałaby cały czas ją czuć na swoim policzku. Zdołała tylko sięgnąć do niej swoją ręką kiedy nagle po prostu ją pocałował. Jej wahanie trwało tylko sekundę, ale dla niej to była właściwie wieczność. Już nie myślała, objęła go mocno za szyję, łapiąc dłońmi go za włosy mocno i przyciskając do siebie. Tak wspaniale się całował...nie mogła się powstrzymać, przygryzła delikatnie jego dolną wargę i pogrążyła się jeszcze bardziej w pocałunku. Jego usta, język...czuła się jakby się miała rozpłynąć.
Kiedy już dotarło do niego co robił, było za późno aby mógł zdecydowac o przerwaniu. Powinna mu przyłożyć... Na jakiego przy niej wychodził? To nie tak, że rzuca cię na babki... Jednak teraz po prostu czuł, że musi, że chce. I czuł że ona też. Zrobiła się szybko taka zdecydowana. Podobało mu się to. Jakby jeszcze go nakręcała specjaonie... Trwając w pocalunku, przeszedł na jej siedzenie, siadając jej na kolana okrakiem. Dłoń z jej policzka zjechała niżej, pogladził ją po boku szyi. Czuł jak robiło się coraz duszniej, bardziej gorąco... To jakaś katorga, to co się dział.
Sama nie miała pojęcia w ogóle co robi...wiedziała teraz tylko, że to co teraz przeżywała to...pierwszy raz w życiu czuła coś takiego. To przyciąganie, chciała już go tak zawsze całować, zawsze być tak blisko.
Szybko traciła oddech więc teraz przerywała pocałunek na chwilę, żeby po momencie znowu się w niego wpić tęsknie. Zupełnie jakby to bez niego nie mogła żyć...
Jedną rękę wysunęła z jego włosów i w czasie gdy drugą cały czas zaciskała na jego kosmykach to tamtą sięgnęła do jego dłoni, którą po prostu już go nakierowała na guziki od jej koszuli. Chociaż dla niej to mógłby nawet zerwać z niej to, bez różnicy...chciała poczuć jego ciało.
i on nie czuł nic takiego, tak intensywnego. Kiedy przerwała pocałunek wpatrywali się w siebie w napięciu, aż ponownie się nie przykleili. I fakt, podniecała go samą sobą, możliwe że o podniecenie tylko tu chodziło, nie mógł się oprzeć. Do jej guzików sięgnął, palcami, zawahał się i chwycił ją mocno za dłoń. Dłuchota nie dawała myśleć... Lekko oderwał od niej wargi, zbliżając się do jej szyi, pocałował ją i ugryzł zaczepnie, jego ząbki drażniły przez chwilę.
-Mój dom jest pusty - jego głos rozbrzmaił w jej uchu, niskim tonem zaproponował jej by to tam się przenieśli. Otworzył drzwi od jej strony i jeszcze zachęcająco złożył na jej wargach obiecujący wiele pocałunek. Zszedł z niej, stając na nogi czuł się trochę jak upity, sięgnął po nią bez problemu. Ledwo poczekał aż zamknie samochód i po prostu ją zabrał, całując ale i co jakiś czas składając słodsze muśnięcia na jej buzi i szyi. Odkluczył dom i zabrał ją na pięterko. W domu zdecydowanie nie było żywej dusz. Korytarz rozjaśniał gdy zapalił światło, ledy uderzyły jasnością. Dom był w jasnych barwach.
Kiedy tylko poczuła jego usta na swojej szyi to myślała że już się rozpłynie tam pod nim. Przymknęła oczy i westchnęła z wyraźnym pożądaniem w jej głosie. Nie opierała się mu w ogóle, przywierała praktycznie do niego, a i tak nie miała dość...jak już weszli do domu to myślała, że zwariuje, ale chyba dadzą radę dotrzeć do sypialni. Chociaż z każdym jego pocałunkiem czuła, że może nie być tak łatwo.
Na każde jego musnięcie reagowała delikatnym drżeniem, na jego dotyk bardziej się w niego wczepiała. Po chwili nie wytrzymała i pocałowała czule skórę na jego szyi, językiem przejeżdżając po miejscu gdzie się mieściło jabłko adama.
To uczucie było lepsze niż najlepszy alkohol....
Nie miał jeszcze możliwości się jej przyjrzeć z tak bliska. Przygladał się jej parę razy, ale teraz.mógl zobaczyć szczegóły. Mimo że miał już klucze, nie odsuwał się. Jej perfumy w niego uderzyły, wraz z zaduchem w aucie. Ciężkie powietrze sprawiało że czuł się dziwnie. Powinien wrócic do domu i czekać na Alice. Ale nie umiał. Patrzył jej w oczy jak zahipnotyzowany. A ten uśmiech?!
-Pierwszy raz widzę jak się uśmiechasz - mruknął sięgając do jej policzka dłonią i nagle ich twarze się zbliżyły, nawet sam nie wie jak... Jak doszlo do pocałunku? Do tego takiego, szalenie namiętnego.