You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Podniosła się już powoli do siadu i dotknęła jeszcze opuszkami palców policzek na którym jeszcze przed chwilą on trzymał swoją dłoń. Nie mogła uwierzyć, że był taki czuły i delikatny gdy potrafił być też...jak jakiś demon. I chociaż on też przeżył coś takiego pierwszy raz w życiu to nie wierzyła, że traci tą swoją siłę na codzień...dlaczego więc ma problemy z Alice?
Ona z Bryan'em zawsze robiła to tak delikatnie, nie chciał jej skrzywdzić i nawet jeśli to było kochane to nie było to chyba to czego chciała...teraz już to wiedziała.
Kiwnęła szybko głową, chętnie się czegoś napije...najchętniej to wzięłaby jeszcze prysznic ale to już zrobi u siebie w domu. Coś wewnątrz jej sprawiało że bała się zostać tutaj dłużej, nie chciała też żeby nagle on ją po prostu wyrzucił za drzwi. Chyba nigdy by już nie mogła mu spojrzeć w oczy. Drżącą dłonią sięgnęła po swój stanik i spróbowała go na siebie założyć co jej nie szło za dobrze, ale jakoś szło.

Sort:  

Cóż, w jego wypadku to Alice podczas seksu stawiała pewne zasady. Nie bez prezerwatywy, nie za mocno, lub po prostu nie miała ochoty i wszystko było na przymus. No i przy niej nie czuł tego czegoś. Ubrał się w miare szybko. Nie chciał jej wyrzucać za drzwi, nie miał zamiaru. Jednsk musiał zasugerować, że jego żona mogła w każdej chwili wrócić. Gdyby mieli czas zaproponowałby jej prysznic... Oczywiście już samotny. Jeszcze znowu by się wkręcili... Sięgnął po jej koszulkę. Z dwa guziki były rozerwane. Skrzywił się lekko, podając jej ją. Poczekał spokojnie aż się ubierze i zszedł z nią do kuchni. Schody były kremowe z brązowymi dywanikami. I choć weszli na górę z buciorami Alice by miała o to focha, nawet jeśli to nie ona tu sprząta.
-Coś ciepłego? Herbata? - zapytał już w kuchni. Miał też sok. Sięgnął do szklanki. Kuchnia była przestronna, odrazu z jadalnią. Skąpana cała w bieli z ciemnijszymi detalami.

Rozglądała się z ciekawością, miał ładny dom...chociaż taki zimny i pusty. Brakowało w nim miłości, przynajmniej według niej. Na propozycje herbaty kiwnęła głową i usiadła przy stole, bawiąc się w zamyśleniu guzikiem który znalazła na podłodze. Będzie musiała to zszyć...
Martwiła się teraz, mógł nawet zauważyć jak bardzo. Po prostu bała się, nie wiedziała co dalej będzie. To co się między nimi wydarzyło chyba będzie tkwić jej w głowie przez następne kilka dni jeśli nie tygodni. I chociaż wiedziała że to co zrobili było niewłaściwie to nie mogła przestać myśleć o tym jak bardzo chciałaby się w niego wtulić i zostać tak...

Nalał wody i włączył czajnik elektryczny, zdecydował się zrobić herbaty i sobie. Wyciągnął torebkę z herbatą i wrzucił listki do szklanek. Czekając, usiadł na przeciw, choć zaczął czuć się nieswojo. Też czuł, że łatwo nie wyrzuci jej z myśli. Kiedy woda się zagotowała podniósł się, zalał wodę i postawił herbaty, wraz z cukierniczką.
-Proszę - mruknął jedynie, jakoś tak... Jakby nagle nie miał z nią o czym rozmawiać.

Uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć i podziękowała już cicho. Bo co ona niby może zrobić, powiedzieć. On miał żonę, ona chłopaka których teoretycznie kochali. Teoretycznie bo przecież...nie robi się czegoś takiego jak się kogoś kocha prawda? Oblizała suche usta i w końcu nie wytrzymała i zacisnęła dłonie w pięści.
-Cholera jasna by to wzięła. Nie wytrzymam tego! - Warknęła, była po prostu zła na siebie. Popatrzyła mu już szybko w oczy - Levi, posłuchaj to było coś wspaniałego i chciałabym żebyśmy... - Urwała na chwilę, bo właściwie co mogli zrobić? Nie wiedzą nawet czy znowu się wydarzyłoby się coś takiego gdyby nawet sobie na to pozwolili.

Popojał już herbatę, kiedy tak się uniosła. Podniósł na nią wzrok, szczerze to zdziwiony. No i w pierwszej chwili myślał, że opieprzy go za to, że nic nie zrobił by temu zapobiec. Ale z jej kolejnych słów wynikło coś odwrotnego. Wpatrywał się w nią chwilę, może źle zrozumiał?
-Dokończ - poprosił, bo to najbezpieczniejsze. Wpatrywał się w nią teraz, zdając sobie sprawę, że może było to jednorazowe takie uniesienie. Dodatkowo, czy faktycznie chcą w to brnąć? -Może, jeśli znowu będziemy oboje tego potrzebować, spróbujemy? - w końcu zaproponował nie czekając aż ona rozwinie swoje ucięte słowa. -Tylko Alice nie może się dowiedzieć, bez zobowiązań.

Zanim zdołała dokończyć to on się odezwał i popatrzyła na niego chwilę w ciszy. Bez zobowiązań...
Chociaż oboje nie byli szczęśliwi to nadal bali się, że stracą to co teoretycznie już z kimś stworzyli. Chociaż to było kruche i słabe...Mikasa wiedziała, że jeśli Bryan się dowie to złamie mu serce, a jeśli Alice to prawdopodobnie Leviemu zniszczą małżeństwo. Oboje chcieli tego uniknąć chociaż z jego propozycji wynikało że chyba chciał z nią znowu to przeżyć. Przygryzła mocno dolną wargę, tak mocno że zrobiła aż sobie ranę.
Kiwnęła w końcu głową.
-T-Tak...w porządku - Szepnęła już tylko i wbiła swój wzrok w herbatę, którą zaczęła pić chociaż parzyła jej język. Odłożyła kubek i już podniosła się szybko - Pójdę już.
I po tym już bez słowa ruszyła w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej wyjść.

Więc... Zgodziła się, czyli to o to chodziło. Nie tylko on był jej nadal ciekawy. Jeśli już to przeżyją i będzie to równie silne nie zakończy tej bliskiej znajomości z nią tak łatwo. Pozwolił jej iść, żegnając się cicho. Nawet nie zastanowił się czy usłyszała. Wbił wzrok w herbatę, zaczynając układać sobie wszystko w głowie, choć wspomnienie jej przeszkadzało mu w tym. Kilka minut później wróciła Alice, on już umył szklanki i wziął prysznic. Żona zaś szykowała kolacje, gdy go zobaczyła zaczęła się tłumaczyć. Przeceny... Chwaliła się, że wydała tylko parę stówek. Choć Levi wcale jej nie słuchał. Miał o czym myśleć, lub o kim.

Mikasa jak wróciła do domu to poczuła się okropnie widząc smutnego Sumo. Zaniedbała go. Mimo deszczu który nadal trwał to wzięła go na spacer gdzie pies miał najwyraźniej straszną radochę w trakcie gdy ona w zamyśleniu tak stała i mokła. Myślała cały czas o Levim. Po prostu nie mogła przestać, zwłaszcza jak wspominała to jak na nią patrzył. Znowu dostawała gęsiej skórki, chociaż to może przez deszcz?
Do tego Bryan zadzwonił...wspominał że niedługo wróci, ale nie doprecyzował kiedy. I wyjątkowo wcale się nie cieszyła na to. Nie teraz.
Następnego dnia nie pojawiła się w pracy, pożałowała stania na tym deszczu i chociaż Sumo cały czas radośnie biegał po domu to ona w tym czasie chora leżała w łóżku. Wspaniale.