You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago (edited)

Patrzyła tak na niego cały czas, miała ochotę się w niego wtulić...chociaż była spocona i obrzydliwa więc pewnie on tego nie chciał. Na uwagę o włosach wzruszyła ramionami, ciągle jej wypadały z gumki a ciaśniej już ją bolało.
-Chcesz...chcesz herbaty? - Spytała niepewnie i odwróciła wzrok. Widział ją w takim stanie...to krępujące dla niej - Może...może spróbuję z tą kąpielą. Z-Zaraz...

Sort:  

Nie pomyślał, że mogłaby mieć tak delikatne włosy. Pochylił głowę. Naprawdę miała zamiar robić cokolwiek w jej stanie?
-Mogę prosić, jeśli pozwolisz mi się rozgościć i zrobić ją samemu. A ty się wykąp. Dasz sobie radę? - zapytał, bezczelnie już ruszając do kuchni, ale to cały on. Zerknął też jednak na psa -Byłaś z nim na dworze? Chyba... mógłbym wyjść, jeśli jest grzeczny.

Westchnęła trochę rozbawiona jego zachowaniem, ale już nie chciała się kłócić. To nie pora na to. Zrzuciła z siebie koc i mógł zobaczyć że miała na sobie urocze krótkie, niebieskie spodenki w dinozaury i zwykły biały t-shirt który chyba już był przepocony. Odgarnęła znowu włosy z buzi i popatrzyła jeszcze na Sumo.
-Będziesz grzeczny prawda...? - Szepnęła kucając. Pies podszedł do niej spokojnie i polizał ją po policzku na co dziewczyna się uśmiechnęła delikatnie. To chyba oznaczało, że będzie... - Więc bądź grzeczny.
Już tylko się podniosła i ciężko poczłapała do łazienki.

Nastawił wodę i zerknął na nią, akurat jak dyskutowała z psem. Musiała lubić zwierzęta. No ale przecież to oczywiste, skoro ma psa. Co do jej ubioru skupił sie bardziej na jej odsłoniętych nogach. Nie żeby miał nadzieję na cokolwiek gdy była chora. Po prostu... Nie jego wina. W sumie te spodenki sprawiały że wyglądała uroczo. Pewnie nikt w pracy nie pomyślałby, że nosi takie rzeczy. Spojrzał na psa, kiedy zalał herbatę.
-To jak, skoczymy na szybki spacer? - chyba udzieliło mu się... rozmowa z psem.

Sumo popatrzył na niego i szczeknął spokojnie, podchodząc bliżej do niego i wąchając go. Po chwili uniósł łeb i spojrzał na niego, najwyraźniej zachęcony. Chyba go polubił.
Za to Mikasa już leżała w wannie z górą piany, stwierdziła że jak szaleć to szaleć. Było tak przyjemnie...chociaż nadal myślała o tym że pojawił się Levi. No bo po co? Naprawdę się martwił? Czy może chciał...nie, nie. Musiała od siebie odsunąć takie myśli.

Słowo się rzekło... Poszukał smyczy psa i już go zapiął, ubierając się i wychodząc na chwilę. Wyglądało jakby znowu miało się rozpadać... Nie przepadał za początkiem jesieni, gdy padało a liście trzymały się na drzewach dopiero się barwiąc. Trochę się przeszedł z Sumo, nigdy nie wyprowadzał psów, jednak przecież po prostu wystarczyło aby zalatwił to co chciał. Więc gdy już to zrobił zawrócili.

Sumo po powrocie do domu z ogromnym zadowoleniem zaczął pić wodę ze swojej miski, a z łazienki dochodził przyjemny zapach lawendy i cytryny. Mikasa właśnie stała przy umywalce w swoim puchatym szlafroku i czesała sobie mokre włosy. Miała nadal te cholerne rumieńce...upokarzające.

Akurat zdążyli przed deszczem. Zaczęło porządnie padać gdy tylko weszli do domu. Levi odłożył smycz, ogarnął się i nieco zmarznięty poszedł popić herbatki. Zilustrował też kanapę Mikasy. To na niej spała? Czy może odpoczywała w sypialni? W sumie może ją niepotrzebnie obudził? Zastanawial się nad tym teraz.

Cały czas spała na kanapie, chciała mieć bliżej do drzwi no i do łazienki. Tak na wszelki...
Kiedy w końcu wyszła to mógł zobaczyć że wyglądała lepiej, kąpiel jej najwyraźniej pomogła. Włosy miała teraz zaczesane do tyłu, nie chciała żeby jej przeszkadzały. Szybko wytarła sobie nos i popatrzyła na Levi'ego spokojnie.
-Był grzeczny? - Spytała z chrypką.