You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Skończył na myśleniu o Mikasie zapewne. I akurat jak mógł się zbierać do wyjścia to ktoś mu przekazał że rano będą musieli pogadać z szefem, ponoć chciał im przydzielić jakąś większą sprawę. Nic tylko się bać, większa sprawa oznaczała że będą spędzać ze sobą więcej czasu...

Sort:  

Cóż, lepiej być przygotowanym na coś takiego, podziękował za tę infomrację. Większa sprawa... Włożył dłonie do kieszeń płaszcza już się nad tym zastanawiając. Czyli trochę popracują z Mikasą. Zastanawiał się jak to będzie spędzać obok całe dnie a jednak skupiać się na śledztwie. Ruszył już do jej domu, by odebrać ciuchy. Tak jak się umawiali. Jeszcze w biurze zapisał karteczkę ze swoim numerem dla niej. Po pół godzinie zapukał do drzwi, odrazu słysząc szczekanie Sumo. Nawet nie pomyślał, że mogła nie być sama...

Akurat siedziała z Bryan'em i wtulając się w niego oglądali razem film. Chciał spędzić inaczej czas, ale nie chciał jej męczyć, w końcu mogła być jeszcze zmęczona chorobą. I chociaż z jej strony to była prawda to też była zmęczona nie tylko tym...
Mikasa mruknęła że otworzy i zanim cokolwiek zdołał powiedzieć, podeszła już do drzwi uspokajając też przy okazji radosnego Sumo.
-Tak? - Mruknęła i na widok Levi'ego przypomniała sobie o tych cholernych ciuchach. Niech to szlag. Przygryzła dolną wargę i odwróciła się szybko. Nie spodziewała się, to chyba nie będzie przyjemna sytuacja - Racja...ubrania. Już po nie idę. W...Wejdziesz? - Zaproponowała a tym czasem Bryan podniósł się z kanapy i podszedł do nich zaciekawiony. W końcu wspominała że ma nowego partnera, a że nie uciekł już to znaczyło że był raczej w porządku.
Bryan był wysoki, nawet bardzo. Wyższy od Mikasy, miał ładne brązowe oczy i tak samo brązowe włosy, które kręciły się na końcówkach. Objął Mikasę ramieniem i wyciągnął do Levi'ego rękę.
-Pewnie nowy partner, miło mi - z uśmiechem się przywitał.

Dostrzegł że ktoś siedzi na kanapie. O, więc w końcu znalazł dla niej czas.
-Dzięki poczekam - mruknął stojąc w drzwiach. Choć ten niepotrzebnie wstał. Westchnął, witając się też z nim, zachowywał się naprawdę honorowo, by nie zrobić Mikasie i sobie kłopotów. Uściskał jego dłoń. -Miło poznać, wybaczcie że przeszkadzam - mruknął i spojrzał na Mikasę z wyczekiwaniem. Naprawdę, wolałby już iść. -Jutro rano mamy zobaczyć się z szefem, szykuje się jakaś gruba sprawa.

Kiwnęła szybko głową i już wyplątała się z uścisku chłopaka i zniknęła w sypialni. Bryan w tym czasie przyglądał się Leviemu z założonymi rękami i lekkim uśmiechem na twarzy. Wyglądał naprawdę przyjaźnie, aż ciężko uwierzyć że może zostawiać swoją dziewczynę na całe tygodnie. Jak tylko Mikasa się pojawiła z powrotem z ciuchami to ponownie objął ją.
-To widzimy się jutro w pracy - Rzuciła niepewnie, czuła się w tym momencie cholernie dziwnie.

Sam się mu przyglądał, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie. Niby nic nie mówili, ale czy powietrze było napięte? Po prostu na siebie patrzyli. Aż nie wróciła Mikasa. Podziękował, biorąc ubrania. Przypomniał sobie o numerze, wyciągnął karteczkę, wyciągając w jej stronę.
-Powinniśmy w końcu mieć ze sobą jakiś kontakt - krótko wyjaśnił. Spojrzał na obu. -Miłego wieczoru.

Mimo wszystko to był mężczyzna który będzie często towarzyszył jego kobiecie. Musiał go trochę poobserwować. Jak Mikasa się pojawiła to sama wyczuła to napięcie, nie było to zbyt przyjemne. Wzięła od Levi'ego karteczkę i kiwnęła głową, zapomnieli o tym kompletnie ostatnim razem z wiadomych powodow...
Przygryzła już dolną wargę i zamknęła za nim drzwi. Nie czuła się najlepiej w domu chociaż jeszcze kilka dni temu na myśl o tym że będzie spędzać czas z Bryan'em naprawdę się cieszyła.
Następnego dnia pojawiła się punktualnie w pracy, w końcu to szef ich wzywał. Stała przed jego gabinetem, czekając aż będzie mogła wejść.

Kiedy wrócił do domu musiał się tłumaczyć Alice. Była zła, nawet jeśli już miewał sprawy, które wymagały od niego pracy i w dzień i w nocy. Mógł zadzwonić! Zrobiła mu wczoraj kolacje... O to zapewne po prostu się złościła. No i trochę się pocięli, nawet jeśli tego nie chciał.
Levi też pojawił się w pracy, z rana padał deszcz, więc miał wilgotne włosy. Podszedł do drzwi biura szefa, stając obok Mikasy.
-Hej, co tam? - mruknął spokojnie, lustrując drzwi. Mają czekać? Ktoś był w środku.

Wzruszyła ramionami. Chyba było w porządku, nie skarżyła się. Mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i przyjrzała się mu. Miał mokre włosy...
-Nic specjalnego jeśli mogę być szczera. Ktoś jest u niego więc trzeba czekać - Zawiadomiła już tylko i westchnęła ciężko. To głupie że miała ochotę się do niego przytulić? Chociaż cały czas pamiętała jego słowa. Bez zobowiązań. Miał w końcu żonę, a ona chłopaka ale mimo to...