You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Ten tylko mu pomachał skutymi rękoma. Nie żałował.
Mikasa już szła w stronę auta, chciała się upić. Upić i zapomnieć o tej sprawie, o tym co zobaczyła i co się wydarzyło. Powinna wrócić do domu, Bryan będzie się już martwił...poza tym miała podartą spódnicę. Wzięła głęboki wdech i wyrzuciła chusteczkę do kosza.

Sort:  

Rozejrzał się, zaglądając też do paru biur. Może rozmawiała z kimś? Powinni też zająć się papierami. Wyjaśnił tylko kto jest winny, tak by nie musieli przeglądać kamer czy słuchać magnetofonu. Wspomniał też o narkotykach. Ale w końcu ją dogonił, nim włożyła klucze do stacyjki. Wsiadł do auta, może i nie proszony...
-Mikasa, co chcesz zrobić? - zapytał sięgając do jej dłoni, w której trzymała kljczyki. -Jedziesz do domu? Jeśli tak... - cofnął trochę dłoń.

Ręka jej drżała, łatwo to było zauważyć. Oblizala nerwowo usta, sama właściwie nie wiedziała jeszcze gdzie pojedzie...
-Chcę się upić - Wyznała szczerze i opuściła głowę - Chce się upić i zapomnieć o jego słowach, o wszystkim co powiedział. Chcę zapomnieć o tej sprawie...

Niby mógł jej pozwolić... Niby to nie jego sprawa. A jednak mimo tego, że byli praktycznie na widoku przytulił ją nagle, głaszcząc po głowie.
-W tak kiepskim stanie... Weź chociaż wróć do domu się przebrać i zadbać o nos - poprosił, wciskając twarz w jej kosmyki. Trochę się skrzywił, szampon Alice nadal dokładnie było czuć. -Nie mogę ci nic zabronić, w końcu nie jestem twoim facetem. Więc jeśli faktycznie potrzebujesz... - westchnął i odsunął się. Tylko niech najpierw wróci do siebie.

Sama wtuliła się w niego delikatnie, uważając jednak na nos. Wzięła głęboki wdech i popatrzyła jeszcze na niego smutno. Miał rację, a jednak...
-Szkoda - Szepnęła już tylko i włożyła kluczyki do stacyjki. Faktycznie powinna sobie opatrzyć ten nos, ciągle jej chyba krwawił - I...przepraszam za ubrania. Oddam ci pieniądze.

Przypatrzył się jej wzdychając. Chyba był jedną z nielicznych osób, którym pokazywała swoje emocje. Oparł się o siedzenie.
-Szkoda? - co miała na myśli? Że lepiej aby wróciła do domu? Zilustrował ją, no tak, spódnica. -Nie musisz... A Alice i tak nie zauważy. Pewnie wróci dziś z nowymi torbami ciuchów.

Pokręciła głową, nie chciała mu odpowiadać. W końcu mieli być bez zobowiązań chociaż...
-Kochasz ją w ogóle? - Spytała jeszcze w trakcie zapalania auta. Miała podarte rajstopy więc już zdjęła sobie buty i ostrożnie sobie zsunęła podarty materiał z nóg. Jako że rajstopy były czarne to mógł teraz podziwiać jej blade nogi. Westchnęła ciężko i rzuciła je gdzieś za siebie.

Nadal siedział oparty o siedzenie, zerkał na nią jednak. Na przykład teraz... Sam zdarłby jej te rajstopy. Choć jej pytanie... Uniósł wzrok na jej buzię.
-Taką? Nie wiem... Chyba nie. Już nie - przyznał z przygnębieniem. Co to ma do rzeczy? Chciał naprawić te małżeństwo. W końcu co miał do stracenia? Napewno nie chciał zostać sam... Wrócił wzrokiem do jej nóżek. Widział skrawek materiału jej majtek, przez rozdarcie spódniczki.

Westchnęła ciężko i oparła się wygodniej. Sama już nie wiedziała co myśleć. Przymknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki wdech. Czuła na sobie jego spojrzenie, zabawne jak bardzo te potrzeby mogą wpłynąć na człowieka.
-Pewnie myślisz o tym jak chętnie byś mnie przeleciał prawda? - Mruknęła z rozbawieniem i zerknęła na niego.