You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Wolną ręką, bez patrzenia, zlokalizował łep psa, głaskając go z rezygnacją. Nawet nie zwrócił uwagi na Mikasę, choć na jej wargi jak najbardziej, zabrał rękę z twarzy, całując się z nią chwilę.
-Zjadłem śniadanie w szpitalu... No i nie mam teraz jakoś tak apetytu - przyznał, biorąc ją za rękę, przyciągając do siebie, na kanapę. -Musiałaś sobie dzisiaj wziąć przeze mnie wolne... Wybacz. - szepnął, kiedy posadził ją sobie na kolanach. W końcu mogli poczuć się swobodnie.
-Nie przejmuj się tym, naprawdę... - Szepnęła i wtuliła się w niego wygodniej. Przymknęła oczy, miał taki przyjemny zapach...zapomniała już jak bardzo go lubiła. I fakt że mogli teraz razem na spokojnie ze sobą posiedzieć...
-Bardzo tęskniłam - Wyznała szczerze i musnęła go w policzek. Popatrzyła teraz na niego uroczo, naprawdę jej tego brakowało.
Przyjemnie, uwielbiał kiedy była tak blisko. To absolutne minimum, by być calkowicie zadowolonym. Tuląc ją, głaskał jej plecki. Równiż korzystał z jej bliskości, ciesząc się jej zapachem.
-Przyznaję, że ja też... - szepnął, sięgając do jej policzka. Choć mimo wszystk był jakiś przygnębiony. Myślał trochę o Alice... -Myślisz, że sobie trochę przemyśli? - zapytał, potrzebujac jej zdania. Zaraz jednak westchnął. Nie może jej tym obarczać, to jego problemy. Pokręcił głową i spojrzał na nią znowu z uwagą. -A ty? Nie ma twojego faceta, przyznaj... Co wczoraj piłaś? - spojrzał jej w oczka chcac cos wyczytac, choć to bardziej zwykła zaczepka, niz poważne pytanie.
Nie zdążyła nawet odpowiedzieć...miała jednak nadzieję że Alice zachowa się rozsądnie z myślą o tym że Levi może już nie znieść jej zachowań. Muszą w końcu dojść do jakiegoś porozumienia, Levi nie zostanie u niej na zawsze nawet gdyby Mikasa faktycznie tego chciała...
Spojrzała na niego poważnie i uśmiechnęła się lekko, no bardzo zabawne.
-Ostatnio mało pije. A przy tobie...to w ogóle nie potrzebuję tego - Ułożyła wygodnie głowę na jego ramieniu i westchnęła spokojnie.
Nie potrzebował szerej odpowiedzi. Choć się ucieszył... Pomiział noskiem i wargami jej szyję, zamyślony.
-Napewno mnie nie okłamujesz, droga porucznik? - wymruczał jej do ucha, za bardzo się odsłoniła, opierając o jego ramię. A on najwyraźniej miał ochotę na zaczepki. Potrzebował choć troszeczkę się rozluźnić. Prawda byla taka, że popierał to, że zdecydowala ograniczyć picie. Na dłuższą metę mogla popaść w prawdziwy alkoholizm. Czasem można było się oczywiscie napić... W sumie najbardziej się martwił, jak będzie sobie radziła z powazniejszymi sprawami. Jednak jeśli faktycznie będzie potrzebować, nie będzie jej wzbraniał się napić. Nawet jej potowarzyszy. Jeśli oczywiście będzie preferowała dom.
-Ciebie miałabym okłamać? Swojego partnera? - Zadrżała czując jego ciepły oddech na swojej skórze, mógł to wyraźnie zauważyć. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka, i czemu on jej to robił? W końcu nie będzie go męczyć, pewnie nadal jest zmęczony. A ona tak dawno tego nie robiła...jednak nie mogła się powstrzymać.
Sama rozchyliła już powoli usta i musnęła jego szyję, zostawiając na niej po chwili mokry ślad.
-Fakt, nie udałoby ci się to... - mruknął dosyć pewnie, prawdą było że juz się poznali. Bardzo mozliwe, że naprawdę nawet jeśli mieliby zamiar kłamać, to drugie rozgryzłoby że coś nie gra.
Kiedy go tak musnęła, nagle się opamiętał. Nie powinni, no tak... Zagalopował się. Oparł czoło o jej bark, nagle grzeczny. Był zmęczony tym wszystkim, całą sytuacją. Ale na nią znalazłby trochę sił. Mimo to... Czy chciałaby się kochać z takim kaleką? Szczególnie, że to nie mialoby być "zwykłe" kochanie się. Za dużo w tym u nich szaleństwa. Zaczał szukać jakiegoś tematu. -Masz... aktualnie jakąś sprawę?
Cóż...jak się zapominali to naprawdę się zapominali. W takiej sytuacji nie chciała ryzykować że zrobi mu jakąś krzywdę, to ostatnie czego potrzebują. Ale jeśli w końcu nie wytrzymają to na pewno wpadną na jakiś w miarę ostrożny sposób.
-Obecna sprawa...jest nudna. Jakieś narkotyki. Nic specjalnego. Czekam nadal na tego nowego partnera, mam nadzieję że nie będzie na mnie narzekał...ciągłe zmiany są męczące - Popatrzyła mu w oczy - Ale ty byłeś najlepszy...
Zerknął na nią, unosząc głowę lekko. To go budowało... Wiedziała? Poczuł się lepiej. Przejmował się pracą przez cały czas, od kiedy zdał sobie sprawę jak zmieni się jego życie. Był prawie poracoholikiem... A teraz?
-Myślisz, że jeśli juz wyzdrowieje, będę mógł z powrotem pracować z tobą? - o to tez się martwił. Zbliżył ich buzię -Napewno nikogo nie polubisz bardziej? Nie oddam cię. - szepnął poważnie, tym swoim niskim, seksownym tonem.