You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Nie potrzebował szerej odpowiedzi. Choć się ucieszył... Pomiział noskiem i wargami jej szyję, zamyślony.
-Napewno mnie nie okłamujesz, droga porucznik? - wymruczał jej do ucha, za bardzo się odsłoniła, opierając o jego ramię. A on najwyraźniej miał ochotę na zaczepki. Potrzebował choć troszeczkę się rozluźnić. Prawda byla taka, że popierał to, że zdecydowala ograniczyć picie. Na dłuższą metę mogla popaść w prawdziwy alkoholizm. Czasem można było się oczywiscie napić... W sumie najbardziej się martwił, jak będzie sobie radziła z powazniejszymi sprawami. Jednak jeśli faktycznie będzie potrzebować, nie będzie jej wzbraniał się napić. Nawet jej potowarzyszy. Jeśli oczywiście będzie preferowała dom.

Sort:  

-Ciebie miałabym okłamać? Swojego partnera? - Zadrżała czując jego ciepły oddech na swojej skórze, mógł to wyraźnie zauważyć. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka, i czemu on jej to robił? W końcu nie będzie go męczyć, pewnie nadal jest zmęczony. A ona tak dawno tego nie robiła...jednak nie mogła się powstrzymać.
Sama rozchyliła już powoli usta i musnęła jego szyję, zostawiając na niej po chwili mokry ślad.

-Fakt, nie udałoby ci się to... - mruknął dosyć pewnie, prawdą było że juz się poznali. Bardzo mozliwe, że naprawdę nawet jeśli mieliby zamiar kłamać, to drugie rozgryzłoby że coś nie gra.
Kiedy go tak musnęła, nagle się opamiętał. Nie powinni, no tak... Zagalopował się. Oparł czoło o jej bark, nagle grzeczny. Był zmęczony tym wszystkim, całą sytuacją. Ale na nią znalazłby trochę sił. Mimo to... Czy chciałaby się kochać z takim kaleką? Szczególnie, że to nie mialoby być "zwykłe" kochanie się. Za dużo w tym u nich szaleństwa. Zaczał szukać jakiegoś tematu. -Masz... aktualnie jakąś sprawę?

Cóż...jak się zapominali to naprawdę się zapominali. W takiej sytuacji nie chciała ryzykować że zrobi mu jakąś krzywdę, to ostatnie czego potrzebują. Ale jeśli w końcu nie wytrzymają to na pewno wpadną na jakiś w miarę ostrożny sposób.
-Obecna sprawa...jest nudna. Jakieś narkotyki. Nic specjalnego. Czekam nadal na tego nowego partnera, mam nadzieję że nie będzie na mnie narzekał...ciągłe zmiany są męczące - Popatrzyła mu w oczy - Ale ty byłeś najlepszy...

Zerknął na nią, unosząc głowę lekko. To go budowało... Wiedziała? Poczuł się lepiej. Przejmował się pracą przez cały czas, od kiedy zdał sobie sprawę jak zmieni się jego życie. Był prawie poracoholikiem... A teraz?
-Myślisz, że jeśli juz wyzdrowieje, będę mógł z powrotem pracować z tobą? - o to tez się martwił. Zbliżył ich buzię -Napewno nikogo nie polubisz bardziej? Nie oddam cię. - szepnął poważnie, tym swoim niskim, seksownym tonem.

-Postaram się o to...i zapewniam Cię że nic takiego nie powinno się wydarzyć. Za często o tobie myślę.
I ten jego głos...czemu jej to robił?! Zwłaszcza teraz gdy naprawdę nie mogli niczego zrobić...spojrzała na niego nieco obrażona i odwróciła buzie - No i kuś mnie dalej, powodzenia życzę...

Zdziwił się teraz. Pochylił głowę. Wyglądał jakby nie rozumiał.
-Nie robię już nic specjalnie... - mruknął pod nosem, sięgając po jej podbródek. Zabawnie się obrażała. -Myślisz o mnie? - to... miłe. I kłopotliwe zarazem. -Często?

-Naprawdę chcesz wiedzieć? - Uniosła powoli brew i nagle się zarumieniła. No cóż...czego się mógł spodziewać. Prawda była dość ciekawa - C-Często...zwłaszcza że ja...że tęskniłam za tym cholernie. I...czasem jak byłam sama to myślałam o tobie. O tym co robiliśmy razem i...już niczego nie powiem! - i tak już za dużo powiedziała, czemu to w ogóle zrobiła?! Przygryzła dolną wargę i zacisnęła oczy.

Chciał... Przez jej pytanie nawet bardziej. I słuchał jej uważnie, chyba rozumiejąc. Tęskniła za tym, co mógł jej zagwarantować. Choc robiła z tego wielkie halo, zupełnie jakby wyznawała mu miłość, czy coś... Przekręcił oczami, sięgając i całując jej czoło.
-Spokojnie, to przecież nic takiego, no nie? - westchnął, poczuł się nieco źle. -Wybacz... Dziś raczej jeszcze tego nie zrobimy. Będziesz musiała jeszcze trochę potęsknić - szepnął, już się tuląc do niej spokojnie. Też chętnie by ją już przeleciał, gdyby czuł że da radę zadowolić ją i siebie.