You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Już się podniósł, nie marudząc. Wiedział, że muszą to zrobić. Specjalnie wzięła wolne... Był wdzięczny. Ubral się a ona zdążyła zrobić w ten czas śniadanie. Sam Levi musiał przywyknąć do takiego powolnego trybu życia.
Kiedy już zjedli i uszykowali się, gdy wyszedł z domu uderzyło w niego zimno. Pogoda szybko się zmieniała. Na szczęście w swmochodzie było ogrzewanie. Nie chciał z niego wychodzić, gdy już pojawili się pod urzędem. No ale przecież nie mógł marudzić...

Sort:  

Przed budynkiem wysiadła wpierw z auta a potem już otworzyła mu drzwi i podała kule. Chciała mu to wszystko ułatwić, nie mógł w końcu być długo na dworze. Fakt jeszcze że zbliżała się zima ani trochę nie pomagał. Powoli ale dotarli do drzwi i byli już w środku.
-No to...bierzemy numerek i czekamy no nie?

Nie był zadowolony, ale nic nie powiedział z jej takiej pomocy. Po prostu podziękował. Dotarli i odetchnął. Fakt, zimno bardzo mu przeszkadzało, nawet je odczuwał bardziej niż zwykle. Rozejrzał się i pokiwał głową, idąc wziąć numerek. Choc zanim tam dotrze, na koniec korytarza... Aż sam zaczynał się powoli zniechęcać tą swoją samodzielnością.

Zmarszczyła czoło. Niepotrzebnie tracą czas, a przecież nie musiał się tak męczyć. Chciała mu pomóc. Więc już tylko załatwiła numerek za niego i razem z nim już usiadła i zaczęli czekać.
-Więc...co jeszcze chcesz załatwić dzisiaj?

Nie pozostało mu nic, jak poddać się i pozwolić jej mu pomóc. Kiedy już z nią siedział i czekał aż wywołają jego numerek, pocierał dłonie. Trochę było mu zimno, co za... Jego organizm musiał porządnje ucierpieć. Chyba nawet nie rozumiał jak bardzo.
-Jeszcze do banku... Podam ci adres.. - mruknął zamyślony -Więcej nie dam rady - przyznał spokojnie. Nie miał głowy by zanosić chociażby zwolnienie do pracy, może to zrobić po ściągnięciu gipsu, może wtedy lekarze już go dopuszczą do pracy choć za biurkiem?
Nim sobie pogadali, sprawnie zniknęła kolejka, więc musiał iść.

-Jasne, powinieneś na siebie uważać...po prostu musisz o siebie dbać. I...nie przejmuj się. W sensie wiesz...sama miałabym problem się przyzwyczaić. Ale możesz na mnie liczyć - Szepnęła ostrożnie i spojrzała na niego już tylko. Sięgnęła dłonią do jego ręki i pogłaskała go czule, chcąc go jakoś pocieszyć. Już jednak musieli pójść więc pomogła mu ostrożnie i ruszyła z nim.

Musiał wszystko wyjaśnić, jego zdjęcie na szczęście mieli w bazie, więc nie musiał robić fotek. Kiedy jednak dostał formularz do wypełnienia, już z długopisem w ręku, wyraźnie zamarł. To... Nigdy nie miał problemów ze wzrokiem. Teraz wszytko co było napisane na kartcę mu się zlało. Zaniepokojona jego wahaniem pani, podpowiadała mu co gdzie napisać. Dała mu też papierek, że czeka na wyrobienie nowego dowodu. Gdy tylko wyszli Levi nie wiedział co powiedzieć, przygnębiony. Wzrok... To coś poważnego. Choć tak nie czuje zmian. Ale gdy przychodzi coś przeczytać to już godzej o wiele.

Widziała jego niepewność ale wolała nie ryzykować, że trafi w jakiś czuły punkt. Faceci w końcu bywają tacy uparci i dumni...męczące. Chyba że będzie się dłużej z tym gryzł to wtedy mu już nie da spokoju.
Jak wsiedli do auta to odrazu włączyła ogrzewanie. Mimo wszystko, nie mógł zmarznąć.
-Więc...do banku? Czujesz się na siłach? Tylko bądź szczery. Tu chodzi i twoje zdrowie.

Zmrużył oczy, odpoczywając już w samochodzie, oparty o fotel. Już w ogóle wyglądał na zadowolonego, gdy zaczął czuć ciepło. Chwilę nie odpowiadał, ale w końcu...
-Muszę zarejestrować się do okulisty - wypalił prosto z mostu. Słabości są żenujące, ale sam wiedział, że tego nie ukryje. -Może więc najpierw szpital? - poprosił ostrożnie. Jego policzki od takich skoków temperatur były całe czerwone.