RE: This post is for role play
Podziękował po prostu, już wychodząc. No i trochę znowu musiała na niego poczekać. Ale w końcu mogła zauważyć, że był na horyzoncie. Szczerze te kule bardzo go męczyły. Wsiadł z ulgą.
-Załatwione - szepnął mrużąc oczy. Chyba naprawdę dla niego to kamień z serca. Nawet jeśli chwycił się za głowę widząc stan konta. Nie pierwszy raz rozrzutność Alice go powalała. Nie była to nowość... Tym razem jednak zniknęło paręnaście tysięcy, no a jeśli Alice bylaby nadal tak rozrzutna w końcu dotarłaby do zera, więcej by wydała niż ten zarobi. Mimo to, nie miał do tego teraz głowy. Choć trochę zastanawiał się nad tym jak bardzo się zezłości -...Będzie można wydać stówkę tygodniowo, poza stałymi wydatkami. Dla Alice będzie to za mało, myślisz, że to skłoni ją do myślenia?
Ucieszyła się widząc, że już wraca. Ona w tym czasie wymyśliła co zrobi do jedzenia w domu no i zadzwoniła do Bryana. O niego też się martwiła, mimo wszystko...
-Przypuszczam, że tak. Mimo wszystko, poczuje to na pewno. A wtedy będzie myśleć o tym wszystkim. Dodatkowo nie masz telefonu więc nie ma jak się z Tobą skontaktować...będzie się denerwować.
Zamyślił się nad tym, mając wyraźne wątpliwości związane z tym wszystkim. Choć to najlepsze wyjscie, jeśli nie chciał zostać bez grosza. No i skoro Alice trochę się zastanowi... Pokiwał głową, z jej zdaniem czuł się pewniej.
-Dziękuję - szepnął i spojrzał na nią, biorąc ją zaraz za dłoń. Miał zimną łapkę, choć już trochę siedział w cieple. -Możemy już wracać.
No ten gest ją bardzo ucieszył, nawet nie wiedział tak. Rozpromieniła się uroczo, ale już tylko kiwnęła głową i ścisnęła bardziej jego rękę.
-Wracamy - Szepnęła i już tylko zapaliła auto i ruszyli w drogę. Nie mówiła mu tego bo pewnie już by się obraził, ale dojechali dość szybko ze względu na to że po prostu nie chciała by siedział na zimnie. Do domu też zapędziła go dość szybko. Tam już tylko weszła do kuchni, zrobiła mu ciepły termofor oraz herbatę i zabrała się za obiad.
Nie pojmował jej... Aż tak się nim przejmowa? Bez przesady. Mimo to nic nie mówił. Rozsiadł się, okrywając nawet kocykiem. Wziął termofor, w dłonie biorąc herbatę. Już tylko ją obserwował na ile mógł, bardziej słuchając jej krzątania się po kuchni. Przyjemny domowy dzwięk. Nie przeszkadzał jej, spokojnie sobie siedząc.
Sama czuła się spokojnie, w końcu nic się specjalnego teraz nie działo. Po pół godziny dostał w ręce miskę ciepłej, lekko pikantnej zupy z papryką. Była smaczna, a poza tym takie coś jest bardzo rozgrzewające. Brała to pod uwagę, na pewno było mu zimno nieco częściej.
-Smacznego - Uśmiechnęła się nieśmiało i już usiadła obok, zaczynając się zajadać.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, z jaką dokładnością stara się o niego zadbać. Podziękował, biorąc zupę i również życzył smacznego. Zadziwiała go swoim talentem, gotowała bardzo dobrze. No a zupa faktycznie grzała. Zjedli w spokoju, Levi odłożył pustą miskę i poczekał aż i ona zje, by się trochę pomiziać. Bardzo to polubił, zdał sobie jeszcze bardziej sprawę jak mało czasu poświęcała mu Alice. No i że czuł potrzebę i czegoś takiego. Przytulił się, wtulając ją w siebie. I ona dawała ciepło... W dodatku takie wyjątkowo miłe.
Odnośnie swojej kuchni to czuła się raczej niepewnie. Nie gotowała jakoś często, czuła że przez to raczej jej specjalnie to nie wychodzi. Ale fakt, że wszystko robiła ze świeżych produktów...
Jak tylko ją objął to wtuliła się w niego mocno, przymykając oczy. Wspaniale uczucie...uwielbiała gdy był tak blisko. Takie gesty sprawiały że czuła się kochana, a przecież Bryan jej tego raczej nie dawał...
Póki mu samemu to pasowało, mógł jej to dawać. Cóż, wczorajszy cały dzień spędzili bez seksu, choć nadal czuć było te uczucie pomiędzy nimi, nauczyli się trochę ogłady. To dobrze... Pewnie to przez to, że teraz dzielą ze sobą dom, to wymusza inne relacje.
Levi musnął włosy dziewczyny, rozleniwiając się bo obiadku. Był najedzony, było mu ciepło no i miał ją obok. Zrobił się aż senny. Był zmęczony...
-Uważaj, bo ci zasnę - szepnął, sam chcial się tulić, ale może to zły pomysł.