You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago (edited)

Może i mieli charakterki, ale byli inni. Jak zobaczył że podjechali pod fast fooda skrzywił się. Nie przepadał za tego typu jedzeniem. Jakaś restauracja lub domowy posiłek... Zerknął na nią kątem oka.
-Często jadasz w takich miejscach? - musiał się odezwać... -Najlepiej jak już po prostu zaparkujesz i damy sobie... godzinkę? Znajdę coś normalnego do jedzenia dla siebie.

Sort:  

Mogła się tego po nim spodziewać. Wzruszyła ramionami. Zawsze w takich miejscach czuła się samotnie więc...
-Zdarza się - Mruknęła tylko i już wysiadła z auta. Kiwnęła głową na jego propozycje i bez słowa już ruszyła w stronę lokalu. Kiedy kupiła co chciała to wróciła z papierową torbą na wynos do auta i rozkoszowała się jedzeniem w samotności, jak zawsze tak naprawdę.

Gdyby jeszcze było coś w tym małym miasteczku było w okolicy. Więc zdecydował się wrócić. Zajrzał do lokalu, jednak jej nie znalazł. Musi tak za nią latać? Zamówił jakiegoś zwykłego hamburgera, to jeszcze przełknie. Skusił się też na kawę i ciastko. Wziął na wynos i poszedł do jej auta. Więc jada w aucie. Zapukał w szybkę od swojej strony i otworzył drzwi.
-Jestem tu w ogóle mile widziany? Te miasteczko to straszna dziura... - niby zapytał, ale wsiadł i tak. Jeszcze przyszłoby jej do głowy go tu zostawić. Zrezygnowany wyciągnął kanapkę.

Trochę zdziwiona spojrzała na niego. No proszę...nie znalazł sobie żadnej bogatej restauracji? Wzruszyła ramionami i wzięła kolejnego gryza hamburgera. Właściwie to dlaczego w ogóle chciał z nią siedzieć w tym aucie...przecież miał lokal dla siebie. No chyba, że nie lubi, ale w to wątpiła.
-Jak ci nie przeszkadza moje towarzystwo to śmiało sobie możesz tutaj siedzieć.

Był przepełniony. Miał się cisnąć z tymi wszystkimi ludzmi? Tak, nie przepadał. Nie w fas foodzie.
-Nie rozumiem... Czemu ma mi przeszkadzać? - nie czaił o co jej chodzi. Wziął burgera w ręce i zaczął jeść.

Wywróciła oczami i spojrzała na niego jak na debila. Naprawdę pytał się o coś takiego? Ale już go zignorowała i zajęła się swoim jedzeniem. Nie muszą przecież rozmawiać. Mógł jednak zauważyć, że była raczej przybita. Cały czas myślała o tej wiadomości, którą jej wysłał Bryan. Znowu będzie siedziała sama w domu. Nie rozumiała już czemu po prostu się z nią nie rozstanie w tej sytuacji.

Uniósł brew, z pełną buzią. Choć mu nie odpowiedziała... Westchnął ciężko, przełykając.
-No co? O co znowu chodzi? - niby bez przejęcia, choć wlepił w nią pytające spojrzenie. Była skomplikowana. -Co za babsko... - szepnął nieco rozbawiony. Nie był święty, ale czy nie mógł pomarudzić?

-Oh, ja babsko? A ty niby co, święty?! Bezczelny, nieprzyjemny i jeszcze bez empatii. Nic tylko powiedzieć "co za mikrus" - Warknęła nieprzyjemnie i odłożyła już kanapkę na kolana. Teraz to miała jeszcze większą ochotę się napić. I pewnie jak tylko wróci do domu to zrobi to odrazu. Odstawi go do centrali, on pewnie z chęcią się wszystkim zajmie sam - Twoja żona musi Cię naprawdę kochać!
Chociaż jak o tym pomyślała to na cholerę to powiedziała...no pewnie go kocha. Jak o nią dba, jak wraca do domu. Jeśli jej nie ignoruje...westchnęła ciężko do samej siebie i wbiła wzrok w szybę.

-Taa-- Choć tego "mikrusa" nie musiałaś dodawać... - pierw chciał się ze wszystkim zgodzić, choć akurat to zabolało. Spojrzał na hamburgera chcąc wziąć kolejnego gryza. Ale wyskoczyła z jego żoną. Spojrzał na nią zdziwiony. Naprawdę, jaki ona ma problem? Wrócił wzrokiem do kanapki. -Raczej moje pieniądze - szepnął pod nosem, mając zamiar dokończyć jedzdnie. Doprawdy... Ale nie jest jakoś źle. Nie zrezygnuje ze współpracy póki ona tego nie zrobi.