You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Westchnął ciężko, gdy tak się zbliżyła. Znali się od wczoraj, zbyt naruszała jego przestrzeń, czuł się nieswoją. Bryan... Czyli ten jej facet. Przez niego piła? Nawet gdy była może jeszcze troche pijana musiała go obrażać?
-Albo to on jest bucem - szepnął jej do ucha. Była zbyt blisko... Domyślał się, że nie powinien byc głośno skoro ma kaca. Nie umiał też pocieszać ludzi... -Napij się - mruknął chcąc jej podstawić pod rękę kubek z piciem. Co on ma zrobić? Może zadzwoni do Connora? Wyciągnął wolną ręką telefon i wykonał połączenie.
Pokręciła głową tak mocno, że aż jej włosy opadły na czoło. Jednak wodę wzięła z wyraźną chęcią i piła ją teraz z ogromną ulgą. Nawet nie wiedziała, że chciało jej się pić...oblizała powoli usta i przymknęła oczy. Bryan nie był bucem. Przecież ją kochał...
Connor zaś odebrał i chyba miał wspaniałą zabawę gdy usłyszał mamroczącą w tle Mikasę. Słuchał Levi'ego, ale przy okazji cały czas się śmiał.
-No to ją obudź! Wrzuć ją do zimnej wody pod prysznicem, inni tak robili - Zaproponował - Tylko uważaj! Niektórzy dostawali po mordzie jak ją dotknęli gdzie nie trzeba.
No tak, mógł się spodziewać... Pewnie czekał na telefon. Jednak gdy usłyszał rozwiązania skrzwywił się.
-I jest to odpowiednie wyjście? Założe się, że ty to wymyśliłeś... To, że ktoś posłuchał to inna sprawa - westchnął zerkając na dziewczynę. Nie zrobi tak.
Connor wywrócił do samego siebie oczami.
-Inaczej jej nie dobudzisz. Zanim wpadli na ten pomysł to po prostu nie dało jej się wyciągnąć z domu. Albo zrobisz to, albo będziesz nosił za sobą cały dzień jej zwłoki, które potem też będziesz musiał odstawić - Mruknął do słuchawki. Mikasa zaś spojrzała ciężko na Levi'ego i uniosła z trudem dłoń, najwyraźniej chciała mu przylać, ale w jej stanie to wyglądało jak poklepanie po policzku - Jesteś głupi... - Wymamrotała uroczo.
-Dobra, zrobie to - rzucił i rozłączył się, spojrzał na nią. Jak dziecko... Nie lubił dzieci. Chwile tak siedział nad nią... Nie, tak naprawdę tego nie zrobi. Zostawi ją w spokoju dzisiaj, nie wiedział czy to jest odpowiednie rozwiązanie, ale tak postanowił. -Mikasa, pożycz mi wóz - podniósł się, jeździł nieźle, choć rzadko. Wolał po prostu przejść się do pracy i z powrotem. Nawet w taką pogodę. Zerknął na nią, może jeszcze zostawi jej karteczkę?
Zmarszczyła czoło i znowu pokręciła z pasją głową. Jej auto? Najdroższe, najukochańsze, najwspanialsze...
-B-Bo co? - chwyciła go za oba policzki i ścisnęła je, mając najwyraźniej z tego wspaniałą zabawę. Zmrużyła oczy i przyjrzała się mu z wyraźną fascynacją. Ładnie wyglądał tak z bliska - Ale ty masz oczy... - Wyszeptała i zamrugała kilka razy, nadal patrząc mu w oczy.
No i jak ma się od niej w ogóle uwolnić? Przekręcił oczami, w końcu spoglądając jej prosto w tęczówki.
-Bo w przeciwieństwie do ciebie chcialbym dzisiaj pracować - prychnął i zaraz zmarszczyl brwi. Chyba serio źle się czuła. -Ty też masz oczy. Kazdy ma. Chcesz mi je wydlubać, czy co? - wziął jej dłonie, chcac zabrac je sobie z twarzy. Tez z bliska wyglądała jeszcze bardziej ponętnie, ale co z tego?
Wyraźnie się oburzyła na jego słowa, ale oprócz tego że miała zabawną minę to niczego innego nie zrobiła.
-N-Nie jestem...jakimś tam barbarzyńcą! - Wydusiła z zapałem i po chwili ścisnęła mocno jego ręce i wtuliła się w niego mocno. Nie pomagał fakt, że jej koszula była rozpięta, mógł w całej okazałości zobaczyć jej ładny beżowy stanik - Twoje oczy...są Twoje. Prawda? Czy...czy już coś mieszam? - Skonfundowana spojrzała na niego.
-Czy ja bełkoczę?
Chciał coś powiedzieć na jej pierwsze zdanie, nieco rozbawiony, jednak wtedy się przytuliła. Starał się nie patrzeć poniżej jej szyi, bez przesady... Choć korciło. Miał pewne hamulce. Choc jej staniczek jej mignał, tak jak zarys jej piersi.
-Tak - mruknął krótko. -Możesz mnie puscić, pani porucznik? Na każdego się tak rzucasz? To niekomfortowe.