You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
-Nie zrobiłem tego! A dom był nasz wspólny, wróciłem do rodziców, nie mogłem nawet na nią patrzeć! Nie miałem ochoty ciągać się z nią po sądach... - warknął zły, nie mając zamiaru dodać nic więcej. Levi w końcu skombinował kartkę i długopis, kładąc przed nim.
-Nazwiska tych kobiet. I adres agencji - mruknął a ten prychnął, chyba się irytował i tracił panowanie. -Dobra, ale tych pań co napiszę ich nazwiska nie sprzątnij mi sprzed nosa. Dziwki możesz sobie brać...
Był bezczelny, ale nie była pewna czy mówi prawdę. Westchnęła ciężko i przetarła zmęczone oczy. To nie jej dzień.
-Posłuchaj...wiem, że to niełatwe dla Ciebie. Zdradziła cię, ale ona teraz nie żyje. I prawdopodobnie ktokolwiek ją zabił, jest szalenie niebezpieczny. Domyślasz się kto mógł to zrobić? Albo dlaczego?
Panowie dorośle zabijali się spojrzeniami. Levi jednak w końcu odpuścił, wzdychając z politowaniem.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Pojęcia nie mam. Cholera wie z kim umawiała się na seks. Może jakiś świr? Nie wiem. - patrzył i na nią i na Levia akurat teraz poważnie. Levi wziął jeszcze tę karteczkę i zerknął na Mikasę.
Nie był jakiś chętny do rozmowy, ale teoretycznie coś im powiedział. Patrzyła tak jeszcze na niego dłuższą chwilę i znowu westchnęła. Pewnie im niczego więcej nie powie. Spojrzała na Levi'ego i już wskazała głową drzwi.
-Sprawdzimy te kobiety. Ale jeśli coś się nie będzie zgadzać to domyślasz się pewnie co zrobimy - Ostrzegła na odchodnym i już wyszła z pokoju.
Levi wyszedł zaraz za nią i zamknął drzwi. Spojrzał na kartkę. Adres burdelu i dwa adresy kobiet... Plus w nawiasie dopisek że mogą być w tamtejszym barze. Mieszkania jak i bar miasteczko obok.
-Masz siły na długą podróż? - zapytał na wstępie. -Agencja jest parę ulic dalej, na obrzeżach...
-Możemy sprawdzić agencję, żeby mieć to z głowy. Zobaczymy ile ona nam zajmie, nie chce wracać do domu w środku nocy.
W takich sytuacjach niestety jej praca była uciążliwa, zajmowała się Sumo zanim jeszcze tutaj trafiła. Nigdy w życiu by go nie oddała ale nie mogła go też zostawić samego na cały dzień. Zerknęła na Leviego i już tylko ruszyła do wyjścia. Nie będzie się przy nim łamać, ostatnie czego potrzebują.
Nie lubił takich miejsc... Ale nic nie powiedział musieli podejść do wszystkiego profesjonalnie. Poszedł z nią do auta. Wbil wzrok w szybę.
-Myślisz, że będą chcieli z nami rozmawiać? Znaczy, będą musieli. Ale pewnie nie będą mieli ochoty mówić prawdy. Mogą nawet namieszać... - martwił się o to. Pewnie nie chca robić sobie problemu w agencji.
-Możemy ich postraszyć jakoś...takie miejsca nigdy nie są uczciwe. Jeśli odpowiednio to rozegramy to może jak coś powiedzą. Jakoś musimy spróbować. W końcu...nie wiemy czy ten padalec nie czai się na kolejną.
Droga na szczęście była krótka chociaż można było wyczuć że oboje są wyraźnie zamyśleni nad sprawą. Jak dojechali pod podany adres to mogli podziwiać puste opakowanie po prezerwatywach albo listek po tabletkach na potencję, wszystko pod koszem na śmieci. Chyba trafili.
Levi zilustrował ponury budynek, prezentował się obskórnie. Z jakiegoś powodu poczuł ciarki... Akurat podeszła do nich wystrojona kobieta, zapukała w szybkę od strony Levia. Wtedy się ogarnął i otworzył. Kobieta uśmiechnęła się.
-Co to? Chętni na trójkącik? - szepnęła ciekawsko. Levi chwilę na nią popatrzył, nim zdecydował się choć się ruszyć. Zerknął na Mikasę i wziął jej dłoń, zaciskając lekko.
-Taa, ja i moja żona szykamy wrażeń - potwierdził pytanie prostytutki i wskazał jej miejsce z tyłu. Może to jest te odpowiednie rozegranie? Kiedy kobieta wsiadła puścił dłoń "ukochanej"-Mogłabyś zamknąć auto? - poprosił Mikasę, wtedy prostytutka spojrzała na nich z niepokojem. -A...ale? Proszę sobie nie żartować! Lubicie tak, czy co? - spróbowała nawet wyjść.