You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Nawet jego żona o tym nie wie... A spowiada się obcej babie. Odwrócił wzrok ale zaraz na nią spojrzał, gdy tylko skończyła mówić. Był dosyć zdziwiony ale też...
-Jaja sobie robisz? - szepnął w sumie nie więdząc. To drażliwy temat. W sumie mogłoby tak być. -Przepraszam - zaraz spuścił z tonu, masując kark. -Co robiłaś w takim miejscu?

Sort:  

Prychnęła rozbawiona jego pierwszym komentarzem. Chciałaby sobie żartować, ale niestety...
Mógł przez chwilę widzieć jak wpatrywala się w budynek, a w jej oczach było widać coś jak...zrezygnowanie.
-Chcieli mnie sprzedać jakiemuś zboczeńcowi. I gdyby nie wpadli tam rządowi to...pewnie już bym nie żyła. Albo gorzej - Mruknęła i popatrzyła na niego. Bryan wiedział o tym, ale i chociaż to niczego między nimi nie zmieniło to...nie była właściwie do końca tego taka pewna. Na pewno dużo zmieniała jej praca.

Pokiwał głową, wiele zrozumiał. Pewnie stąd taki a nie inny zawód. Zamyślił się.
-Moja matka była dziwką, nie miała gdzie się podziać, nie miała mieszkania. Urodziłem się w takim miejscu. I pieszkałem przez parę lat. Wpadła z jakimś klientem... To ohydne. - skrzywił się, niechętnie do tego wracając wspomnieniami. Gardzi takimi kobietami jak i swoją matką.

Patrzyła tak na niego jeszcze dłuższą chwilę. Jednak w końcu sięgnęła ręką do jego ramienia i go delikatnie pogłaskała. Po prostu...czuła, że powinna.
-Ja...mam nadzieję, że uda nam się po prostu załatwić to szybko. I że nie będziemy musieli tu wracać - Szepnęła naprawdę cicho. Nie znosiła takich miejsc, ale teraz...on musiał naprawdę przeżyć piekło.

Zerknął na jej rękę. Zmrużył oczy i westchnął.
-Chodzmy już - poprosił, wychodząc z auta. Zamknął drzwi i gdy wyszła rzucił jej kluczyki. Zawahał się jeszcze przed wejściem tam. Zbliżył się i wziął jej dłoń, zaplutł ich palce trzymając ją wyjątkowo blisko i już ruszyli do środka. Dosyć mrocznie ale i kolorowo. Grała muzyka... Mieli tu też bar i paru klientów.

Nie mogła zaprzeczyć temu, że jej serce biło jak oszalałe gdy się zbliżył. Po prostu fakt, że jakiś mężczyzna był tak blisko i że jeszcze mu na to pozwalała...sprawiało to, że czuła się jak się czuła.
Powietrze było ciężkie więc trochę się skrzywiła, ale już dokładniej się rozejrzała. Miała coraz mniej pewności co do tego planu, ale właściwie nie mogą się już wycofać.

On czuł się dosyć swobodnie, taka jej bliskość chyba mu pomagała w tym miejscu. To jego słabość a oni byli w tym razem, nawet jeśli dopiero się poznawali. Byli na tyle blisko że równie dobrze mógłby objąc ją ramieniem. No i mogli poczuć nawzajem swoje perfumy. Jego był dosyć ostry, zależnie od gustu mógł nieco drażnić. On sam charakterkiem też mógł drażnić. Zależnie od gustu, oczywiście. Levi poprowadził ją do baru, chciał popytać barmana. Pomógł usiąść swojej ukochanej na podwyższone krzesło, na które nawet ona musiałaby się wspiąć. Choć trochę się zawahał to ją podniósł, z łatwością. W sumie była bardzo lekka. Przysunął krzesło bliżej niej i sam się wdrapał, niby sprawnie choć mogłobyć to nadal zabawne. Muszą trochę tu pobyć... Barman zaproponował jakiś alkohol. Levi w tym momencie nie bardzo wiedział co zamówić. Mikasa nie powinna chyba pić, jeśli ma problem to łatwo popłynie...

Gdyby czuła się chociaż w połowie tak swobodnie jak on to pewnie niczego nie byłoby po niej widać. Czuła jego perfumy wyraźnie, ale akurat jej to nie przeszkadzało. Uwielbiała dobre perfumy, a te pasowały do niego...ona dostała jakieś na urodziny od Bryan'a więc używała póki mogła. Ale ładnie pachniały, zmysłowo ale jednocześnie rześko.
Na każdy jego gest reagowała widocznym rumieńcem na policzkach, ale oprócz tego nic innego. Przy barze rozmarzyła się, myśląc o tym czego by się napiła ale w końcu zamówiła sobie tylko cydr. Chociaż tyle...

W sumie najbardziej obawiał się że zacznie z grubej rury. Ale może sam przesadza? Możliwe że wcale nie ma problemu, martwi się na zapas. Poprosił małe piwo i oparł wolną rękę o blat, drugą musiał trzymać swoją żonę za dłoń. I tak, musiał. Stresował się. Zwłaszcza gdy dosiadła się po drugiej jego stronie kobieta. Musiał zachowywać profesjonalizm, był niezłym aktorem, ale te miejsce sprawiało że czuł się źle. No i w końcu musiał ją puścić by nie przeszkadzać jej w piciu, trzymał jej prawą dłoń.
-Sofia... Nie widzę jej. Jest z jakimś klientem? - zapytał barmana, odpowiedziała jednsk blondynka obok.
-Nie widziałam jej dzisiaj.
Levi się do niej nieco odwrócił. Im dalej tego typu kobiety od niego są tym lepiej. Teraz jednak... Zbliżył się trochę.
-Znasz ją dobrze? - zapytał i nawiązała się luźna dyskusja.