RE: This post is for role play
Byli zwhczajnie całkiem bezmyślni w swej euforii. I pomyśleć że całkiem trzeźwi... Też nie umiał tego opisać ani wyjaśnić. Zaczęło się tak nagle, tak dosadnie, że nie mogli się oprzeć. Aż dotarło do tego... Teraz, zadowoleni swoim towarzystwem trwali w tym szaleństwie, zostawiając za sobą coś typu wstyd czy umiar po rozsądek. Jej jęki, ta szybkość... Nie zabierał ręki, nie opierał się, cokolwiek chciała. Kiedy to zrobiła zamarł ale dosłownie na moment, zaraz wracając do poruszania się w niej. Jednak nadal obserwował ją, spojrzenie wbijając w jej wargi. Tymi palcami... jezcze przed chwilą był w niej. Obserwował jak jej ślina skapuje mu z palców na jej piersi. Patrzył na nią takim mrocznym pociemniałym spojrzeniem, cały reagował na nią... I w końcu też mogła poczuć jak dochodzi. Choć praktycznie nic sobie z tego nie robiąc, gra trwała dalej. Z takim samym napięciem i pewnie szybko się nie skończy. To zbyt szalene...
Widziała jego spojrzenie, było w nim coś co sprawiało że się rozpływała, jakby tylko tym spojrzeniem mógł ją doprowadzić do szaleństwa. Ale była coraz bliżej i bliżej...zamknęła oczy i po chwili całe jej ciało przeszył silny dreszcz, a ona sama na chwilę czuła się jakby uleciało z niej całe powietrze jak z dmuchanego materaca. Nawet nie zauważyła jak zacisnęła zęby na jego palcach, zostawiła ślady chociaż nie miała już pewności czy nie zrobiła mu krzywdy...
Ale po chwili to już popadło w zapomnienie gdy znowu zaczął się poruszać, a ona już tylko głośniej jęczała, mocniej zaciskała paznokcie na jego ciele, ciaśniej obejmowała go nogami i w końcu chwyciła już tylko go za policzki i przejechała językiem z jego szyi aż do twarzy gdzie złączyła ze sobą ich usta. Nawet tu już liczyło się tylko pożądanie, gdzie najważniejsze stała się też dominacja, skoro on był teraz nad nią...
Bawili się długo, zadowalają się i kłócąc o dominację, cholera wie ile razy doszli, trwało to trochę, choć czuli jakby były to minuty, gdy w gre wchodziły jakieś bite trzy godziny. Kiedyś musieli paść z wyczerpania a wraz z tym to wszystko opadło. Nigdy nie przeżył takiego seksu... Miał nadzieje że ona też. Teraz docierali do siebie, co też zajmowało. Leżeli blisko w swoich objęciach, Levi dopiero zdawał sobie sprawę co się działo i ile im to zajęło. Wyczerpanie nie było łatwe do pokonania, nie chciał się też od niej odsuwać, nadal delektując się jej ciepłem i zapachem. Spojrzał na nią, nic nie mówiąc. Nie wiedział co... Po prostu cieszył się, że Alice jeszcze nie było. Może była jakaś promocja godzine przed zamknięciem sklepu i czekała w jakiejś galerii z przyjaciółkami aż będą mogły się obkupić? Teraz to miał w nosie, nadal rozpamiętując to co się stało między nim a jego partnerką z pracy. Po prostu się pieprzyli, nieźle pieprzyli...
Nigdy nie myślała, że w ogóle przeżyje coś takiego...nie myślała też, że można poczuć coś takiego. Takie przyciąganie, silne i zwierzęce tak naprawdę. Wtulając się w niego starała się rozkoszować nadal jego ciepłem i bliskością, z rumieńcem na policzkach myśląc o tym co się działo. Nogi jej nadal drżały z emocji, a ona chociaż sama wyglądała teraz na wymęczoną to nadal wyglądała tak samo zjawiskowo jak przed tym wszystkim.
Nie chciała myśleć o innych rzeczach, to nie było teraz ważne. Teraz ważny był dla niej on i to co się wydarzyło. Jakby wstąpiły w nich jakieś demony seksu po prostu...
Właśnie całowała delikatnie jego palce na których były ślady po jej zębach i małe ranki, nie chciała mu zrobić krzywdy a mimo to...
-Boli Cię? - Spytała szeptem chociaż jej głos był zachrypnięty. Jeszcze raz czule musnęła opuszek jego palca.
Zmarszczył brwi lekko, zerkając na nią leniwie. Zabrał na moment ręke i uniósł ją, oglądając dłoń. Trochę poraniona... Jakby po zabawie z jakimś zwierzakiem.
-Nie - zaprzeczył krótko, zerkając na nią i sięgając ów dłonią do jej policzka, zaraz zaczesał jej włosy do tyłu, przyklejały się do jej czoła... Pewnie chciało jej się pić, z drugiej strony nie miał zamiaru się od niej narazie odklejać. Leniwie powlekł wzrok na zegarek na szafce nocnej. Po dwudziestej drugiej... Nieźle. -Jak się czujesz? - to ważne pytanie, może miała jakieś zastrzeżenia? A może wręcz przeciwnie? Oboje powoli dochodzili do siebie po tylu doznaniach...
Z ulgą odetchnęła, bała się że mogło mu się to nie spodobać. Ale jak teraz o tym myślała to nie wiedziała nawet skąd jej to przyszło w ogóle do głowy, po prostu...
Oblizała powoli spierzchnięte usta. Godzina była w ogóle dla niej niemożliwa, nie mogła uwierzyć że tyle im to zajęło i w ogóle nie poczuli tego jak czas płynie. Jego pytanie było jednak trudne, biorąc pod uwagę fakt, że tak naprawdę to chociaż zrobiła coś kompletnie niewłaściwego i później w domu pewnie będzie na siebie cholernie zła to...
-J-Ja...t-to chyba było...to było n-niesamowite chociaż nawet to słowo nie jest odpowiednie... - Wydukała z siebie i już westchnęła ciężko. Znowu się przy nim tak zachowywała, jak nastolatka - N-Nigdy chyba nie przeżyje już w życiu czegoś takiego...
Tak naprawdę chciałaby jednak przeżyć coś takiego...i to znowu z nim.
To działało w obie strony, sam będzie na siebie klął. Szczególnie gdy Alice na przeprosiny, że nie czekała na niego kolacja będzie się do niego miziać. Potrafiła go omamiać choć w żadnym stopniu to nie było to co przed chwilą. Zachowali się jak zwierzęta. Dopiero co się w koło siebie zakręcili, wyczuli wzajemnie swoje potrzeby i nie oparli się sobie. Wbił wzrok w nią, tak na nią patrząc... Nigdy już tego nie przeżyje... Tak, powinni to praktować jak jednorazowy wyskok. Nic więcej.
-Pocieszę cię, bo i ja już pewnie też nie... - przyznał, że również jeszcze nie czuł czegoś takiego. Poprawił jej kosmyki i podniósł się do siadu, rozglądając za ubraniami. -Odpoczęłaś? Może się czegoś napijesz? Nim Alice wróci ze swojej zakupowej manii. - westchnął na samo wspomnienie o niej. Mieli pogadać po jej powrocie, ale stracił ochotę.
Podniosła się już powoli do siadu i dotknęła jeszcze opuszkami palców policzek na którym jeszcze przed chwilą on trzymał swoją dłoń. Nie mogła uwierzyć, że był taki czuły i delikatny gdy potrafił być też...jak jakiś demon. I chociaż on też przeżył coś takiego pierwszy raz w życiu to nie wierzyła, że traci tą swoją siłę na codzień...dlaczego więc ma problemy z Alice?
Ona z Bryan'em zawsze robiła to tak delikatnie, nie chciał jej skrzywdzić i nawet jeśli to było kochane to nie było to chyba to czego chciała...teraz już to wiedziała.
Kiwnęła szybko głową, chętnie się czegoś napije...najchętniej to wzięłaby jeszcze prysznic ale to już zrobi u siebie w domu. Coś wewnątrz jej sprawiało że bała się zostać tutaj dłużej, nie chciała też żeby nagle on ją po prostu wyrzucił za drzwi. Chyba nigdy by już nie mogła mu spojrzeć w oczy. Drżącą dłonią sięgnęła po swój stanik i spróbowała go na siebie założyć co jej nie szło za dobrze, ale jakoś szło.
Cóż, w jego wypadku to Alice podczas seksu stawiała pewne zasady. Nie bez prezerwatywy, nie za mocno, lub po prostu nie miała ochoty i wszystko było na przymus. No i przy niej nie czuł tego czegoś. Ubrał się w miare szybko. Nie chciał jej wyrzucać za drzwi, nie miał zamiaru. Jednsk musiał zasugerować, że jego żona mogła w każdej chwili wrócić. Gdyby mieli czas zaproponowałby jej prysznic... Oczywiście już samotny. Jeszcze znowu by się wkręcili... Sięgnął po jej koszulkę. Z dwa guziki były rozerwane. Skrzywił się lekko, podając jej ją. Poczekał spokojnie aż się ubierze i zszedł z nią do kuchni. Schody były kremowe z brązowymi dywanikami. I choć weszli na górę z buciorami Alice by miała o to focha, nawet jeśli to nie ona tu sprząta.
-Coś ciepłego? Herbata? - zapytał już w kuchni. Miał też sok. Sięgnął do szklanki. Kuchnia była przestronna, odrazu z jadalnią. Skąpana cała w bieli z ciemnijszymi detalami.