You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Nie oczekiwał nawet teraz, że je upierze, choć na dzisiaj jak znalazł. Dokończył jedzenie w mgnieniu oka. Smakowało... Nie spodziewał się tego. Nie myślał, że mogłaby lubić gotować. A brak umiejętności łatwo wyczuć. Wypił kawę, zerkając na nią. Chciał ją pochwalić za smaczny omlet, ale wpatrywała się w telefon.
-Co jest? - mruknął, podnosząc się i chcąc się już ubrać. Miała ładnie pachnący proszek. -Dzięki za te śniadanie... - w końcu coś jeszcze mruknął ale też ukradkiem zerknął w jej komórkę.
Na początku nie zareagowała jednak jak podziękował to spojrzała w końcu na niego i kiwnęła szybko głową. -Nie ma za co... - Szepnęła. Mógł dojrzeć tylko że Bryan jej napisał coś, to nie była długa wiadomość ale jak widać sprawiła że Mikasa zaczęła się nad czymś zastanawiać. Napisał że nie będzie musiała na niego długo czekać. Nie spodziewała się, ale teoretycznie powinna się cieszyć. Teoretycznie.
Popatrzyła Leviemu w oczy i pogłaskała go po policzku delikatnie. Jeszcze dzisiaj będzie się sam męczył w pracy.
-Uważaj na siebie, dobrze? - Poprosiła go jeszcze. W końcu jeśli dostanie sprawę to będzie musiał zacząć sam. Nie mogła się powstrzymać i jeszcze pocałowała go czule. Tak na pożegnanie.
Zilustrował tę wiadomość pobierznie, kiedy już się ubrał. Pokiwał głową, będzie ostrożny jeśli dostanie sprawe. Pocałunek z ogromą chęcią przyjął, zaraz przytrzymując jeszcze jej podbródek. Kiedy rozdzielili wargi zerkął jeszcze jej w oczy. To wyjątkowe uczucie, nawet gdy chodsiło tylko o pocałunek. Spojrzał na swoje wczorajsze ubrania. Trochę nie bardzo jeśli zabierze je do pracy...
-Przechowasz je? Jeśli chcesz wpadnę jeszcze po pracy je wziąć, nie chcę robić problemu - szepnął przy jej buzi.
Uwielbiała być blisko niego, to było coś niesamowitego...najchętniej wtuliłaby się w niego i tak została, ale jeśli Bryan faktycznie niedługo wróci to powinna się ogarnąć chociaż trochę. Musnęła jeszcze raz jego usta i kiwnęła głową. Jeśli odbierze ubrania to nic się nie stanie, Bryan akurat jakimś cudem się dowiedział że próbowano ją budzić zimnym prysznicem. Nie był zadowolony z tego, ale inaczej niż zwykłą uwagą nie reagował.
Nie mógł się oprzeć i się od tak odsunąć. Kiedy go musnęła sam jeszcze ją pocałował. Pogłaskał po policzku i już ruszył do drzwi.
-Zdrowiej - rzucił jeszcze, już ubierając buty i płaszcz. Wychodząc sprawdził godzinę, zdąży. Na dworzu przyjemnie pachniało...
Westchnęła cicho, lubiła jego towarzystwo. Nawet bardzo lubiła...ale pewnie zobaczą się niedługo, jeśli jednak nie dzisiaj to jutro. Już tylko poszła się ubrać i zabrała się za sprzątanie domu, trochę miała do zrobienia włączając w to pranie. Gdyby Bryan chociaż jej przekazał kiedy dokładnie wróci...ale w końcu się doczekała.
Levi zaś spędził dzień w biurze, nad czyimiś dokumentami. Zbliżał się wieczór i jeszcze go nie powiadomiono o nowej sprawie. Nieco liczył, że tak zostanie. Może jutro dopiero coś sie dla nich znajdzie? I może Mikasa będzie już zdrowa? Zrobił sobie przerwę, myśląc o tym. I znowu nie wziął do niej telefonu. Jak tylko znowu się spotkają naprostuje to w pierwszej kolejności.
Mikasa spędziła dzień z Bryan'em chociaż przez to zrozumiała jak nieswojo musi się czuć teraz Levi przy swojej żonie. Nie mogła przestać myśleć o tym jak po prostu na tej kanapie ona z nim...westchnęła ciężko do samej siebie, a mężczyzna nagle ją objął zmartwiony. Gorączka jej nie wracała więc chyba była zdrowa...szkoda. Chciał z nią spędzić więcej czasu, tęsknił za nią, cokolwiek sobie myślała.
Za to Levi'ego nagle zaskoczył oczywiście Connor.
-I co? Mam jakieś szanse u niej? Nawet nie wiesz jak chciałbym ją chociaż na chwilę mieć dla siebie, chociaż jeśli mi pomożesz to może na jakiejś imprezie firmowej już mi się uda ją zaciągnąć do jakiegoś gabinetu... - Zaczął nawijać, ignorując kompletnie minę Levi'ego.
Tak, czuł się przy Alice wczorsj wyjątkowo źle. Ale wszystko się zmieniło kiedy wrócił do pracy i ponownie zaczął rozmyślać o Mikasie. No a jak już ją zobaczył i był blisko, ponownie myślał tylko o niej, wtedy jakby Alice zupełnie nie istniała.
W tym momencie Levi zdał sobie sprawę jak Connor bardzo zaczyna go irytować. Może jak dałby mu po mordzie by się skończyło? Rozważy tę opcję.
-Zastanawiam się... Ty chcesz być jej facetem czy po prostu ją przelecieć? - przekręcił oczami, bardziej zainteresowany papierami niż nim.