You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Levi zaś spędził dzień w biurze, nad czyimiś dokumentami. Zbliżał się wieczór i jeszcze go nie powiadomiono o nowej sprawie. Nieco liczył, że tak zostanie. Może jutro dopiero coś sie dla nich znajdzie? I może Mikasa będzie już zdrowa? Zrobił sobie przerwę, myśląc o tym. I znowu nie wziął do niej telefonu. Jak tylko znowu się spotkają naprostuje to w pierwszej kolejności.
Mikasa spędziła dzień z Bryan'em chociaż przez to zrozumiała jak nieswojo musi się czuć teraz Levi przy swojej żonie. Nie mogła przestać myśleć o tym jak po prostu na tej kanapie ona z nim...westchnęła ciężko do samej siebie, a mężczyzna nagle ją objął zmartwiony. Gorączka jej nie wracała więc chyba była zdrowa...szkoda. Chciał z nią spędzić więcej czasu, tęsknił za nią, cokolwiek sobie myślała.
Za to Levi'ego nagle zaskoczył oczywiście Connor.
-I co? Mam jakieś szanse u niej? Nawet nie wiesz jak chciałbym ją chociaż na chwilę mieć dla siebie, chociaż jeśli mi pomożesz to może na jakiejś imprezie firmowej już mi się uda ją zaciągnąć do jakiegoś gabinetu... - Zaczął nawijać, ignorując kompletnie minę Levi'ego.
Tak, czuł się przy Alice wczorsj wyjątkowo źle. Ale wszystko się zmieniło kiedy wrócił do pracy i ponownie zaczął rozmyślać o Mikasie. No a jak już ją zobaczył i był blisko, ponownie myślał tylko o niej, wtedy jakby Alice zupełnie nie istniała.
W tym momencie Levi zdał sobie sprawę jak Connor bardzo zaczyna go irytować. Może jak dałby mu po mordzie by się skończyło? Rozważy tę opcję.
-Zastanawiam się... Ty chcesz być jej facetem czy po prostu ją przelecieć? - przekręcił oczami, bardziej zainteresowany papierami niż nim.
Mężczyzna wzruszył ramionami chociaż było widać że się zastanawia. Poluzował sobie bardziej krawat i znowu wzruszył ramionami.
-Jeśli okaże się dobra w te klocki to chętnie bym się z nią zaczął spotykać. W końcu wygląd to nie wszystko, ale wyobrażam sobie jaka musi być... - Westchnął rozmarzony i spojrzał znowu na Levi'ego, szczerząc się - Jeśli ma też taki temperament w łóżku to przelecenie jej musi być jak bilet w jedną stronę do nieba - Nagle walnął otwartą dłonią w jego biurko - Chociażby o tutaj. Chociaż niekoniecznie na twoim, nie chciałbym Ci obrzydzać potem pracy.
Uniósł na niego wzrok. Więc tak... Przede wszystkim o to mu chodzi. W sumie się nie dziwił, sam gdyby mógł miałby ją jedynie dla siebie, właśnie ze wzgkędu na nieziemski seks.
-To trochę przesada, żeby rujnować komuś związek dla paru chwil przyjemności. - burknął, czując ukłucie hipokryzji. Cóż... Ale walnął w biurko aż tak, że zrobił się nieład papierków, bardzo fajnie. A wszystko miał z niezwykłą starannością poukładane. Co jak co, ale tego nie wytrzymał. Wziął dech, podnosząc się. -Connor, to bardzo miłe, że dbasz aby dobrze mi się pracowało... Jednak chyba czas abyś przestał się obijać.
-Ich związek sam się rujnuje. Jeśli się pojawię w odpowiedniej chwili to mam szansę i to dużą. Jak można to zmarnować? - Nadal myśląc o sobie kompletnie zignorował mine Levi'ego. Spojrzał na papieru, nie przejmując się i w końcu się odsunął - Idę do domu. Ty też powinieneś, ile można siedzieć w pracy - Mruknął na pożegnanie i machajac mu jeszcze ręką, zniknął już za rogiem. Potrafił być męczący i to bardzo. Zwłaszcza jak opowiadał tak o Mikasie.
Nie wiedział o dosyć ważnej kwestii w planowaniu swojej szansy. I lepiej by nikt się nie dowiedział. Choć musiał nieźle być nakręcony na Mikasę, z drugiej strony jeśli tak, powinien już dawno coś z tym zrobić, a nie tak się zachowywać. Choć to nie jego sprawa, wrócił do biurka. Na czym skończył?
Skończył na myśleniu o Mikasie zapewne. I akurat jak mógł się zbierać do wyjścia to ktoś mu przekazał że rano będą musieli pogadać z szefem, ponoć chciał im przydzielić jakąś większą sprawę. Nic tylko się bać, większa sprawa oznaczała że będą spędzać ze sobą więcej czasu...
Cóż, lepiej być przygotowanym na coś takiego, podziękował za tę infomrację. Większa sprawa... Włożył dłonie do kieszeń płaszcza już się nad tym zastanawiając. Czyli trochę popracują z Mikasą. Zastanawiał się jak to będzie spędzać obok całe dnie a jednak skupiać się na śledztwie. Ruszył już do jej domu, by odebrać ciuchy. Tak jak się umawiali. Jeszcze w biurze zapisał karteczkę ze swoim numerem dla niej. Po pół godzinie zapukał do drzwi, odrazu słysząc szczekanie Sumo. Nawet nie pomyślał, że mogła nie być sama...