You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Spokojne miejsce, nie na widoku. Zaczął rozumiec, że właśnie takie miejsca preferowała... Zacznie to akceptować. Jednak jej przeprosiny...
-Za co? - mruknął gdy już usiedli. Zdecydowal się najpierw zabrać za kanapkę. Obejrzał, biorąc w dłonie. Dosyć starannie zrobiona. Jak spróbował, stwierdził że w smaku też nie byla zła. Choc pobrudziła go na buzi od sosów... -Jeśli chodzi ci o tę restaurację... - mruknął, przełykając kęs. -...daj już spokój. To ja nie powinienem ciągac cię do takich miejsc, nie pytając cię o zdanie. Jeszcze możliwe że pójdziemy razem do restauracji. Jakiejś na przedmieściach, bez tłumów.... Podczas jakiejś luźniejszej sprawy - wzruszył ramionami, jedząc dalej. Był głodny.

Sort:  

Oblizywała właśnie buzie po lodach gdy jej to powiedział. To było...to było takie...kochane? Nie wiedziała czy to właściwe słowo. Ale mógł zauważyć, że się lekko zarumieniła. Kiwnęła już tylko głową.
-Dziękuję... - Szepnęła i sięgnęła dłonią do jego ust, żeby zetrzeć mu sos. Sama czesto się tak brudziła.
Ale serce zaczęło jej szybciej bić, to co powiedział było dla niej naprawdę ważne. Ale sama też się następnym razem postara, w końcu w takich miejscach nic jej się nie stanie...

Zmarszczył brwi kiedy sięgała do jego buzi. ...Ubrudził się? wziął serwetkę, by mieć przy sobie. Pewnie wyglądał durnie z tym sosem. Widział jej rumieńce. Moze gorączka jej wracała? Wlepiał w nią wzrok chwilę, zaraz wracajac do jedzenia.
-Ten burger nie jest jakiś zły... - przyznał, gdy już go zjadł. Wytarł buzie i wziął lody. Trochę się już ściemniało...

-Ja się przekonam do restauracji a ty do burgerów - Szepnęła rozbawiona i już odłożyła pusty kubeczek po lodach. Za to teraz ona się zabrała za swoją kanapkę, nigdy nie umiała ich jakoś dobrze chwycić więc zazwyczaj buzie miała brudną, ale szczęśliwą bo w końcu jadła. Mógł teraz podziwiać to w pełnej krasie. Chociaż zaczęła się rozglądać za serwetką.

Jakoś tak... Miło się z nią nawet jadło. Zauważyl to już przy ich wspólnych śniadaniach. Sięgnął do niej ze swoją serwetką, wycierając ją z rozbawieniem. -Brudzisz się bardziej ode mnie. To nawet uroczo wygląda...- chciał trochę dogryźć, w końcu jej zewnętrzna warstwa niedostępności, a to jaka była naprawdę... To robiło różnice.

Prychnęłaby gdyby nie jadła. Ale tylko ściągnęła brwi przez co wyglądała jeszcze bardziej uroczo. I jak ma się zemścić niby? Po chwili niepewnie nogą dotknęła jego łydki, a po chwili zaczęła iść wyżej.
-Potraktuje to jak komplement... - Szepnęła już po przełknięciu swojej porcji.

A już zabrał się za te nieszczęsne, roztopione lody. Kiedy poczuł jej nóżkę.... pożałował. Niebezpiecznie wysoko. W takim miejscu... Była niemożliwa. Na chwilę zamarł, jakby chcąc dokladnie wyczuć co wyrabia tam pod stolikiem. Byli w dosyć ustronnym i pustym miejscu, choć nadal to lokal, miejsce publiczne.
-Za komplementy się aż tak słono płaci? Lepiej więc zaprzestanę.

-To jest raczej wdzięczność, ale skoro tak to odbierasz... - Wzruszyła ramionami i już zabrała nogę. Z powrotem zabrała się za swoje jedzenie, jakby w ogóle nie doszło do sytuacji sprzed chwili. Co innego mogła właściwie teraz niby zrobić? Jak już jej burger zniknął to tylko z przymkniętymi oczami piła spokojnie spokojnie swój napój. Już myślała o tym czego się napije...

To fakt, faktem było interesujace... Ale niezaprzeczalnie do ich nocy jeszcze sporo czasu. Mial chodzić nabuzowany na nią? Stąd podziękował za tę wdzięczność. Już trochę go podjarała i starczy. Kiedy wszystko zjedli i sprzatneli po sobie mogli iść już do baru, ruszyli, choć to Mikasa z wiadomych względów prowadziła.