Na piechotę...
... czyli kilka luźnych uwag o podróżach z buta.
Jakby nie oceniać najlepszą formą transportu są ludzkie nogi. Pozwalasz się uwieść komfortowi współczesności - wybierasz siedzący tryb życia lub szybką podwózkę autem. I z czasem sam nie wiesz kiedy... W "piórka" obrastając Narodowy Fundusz dokarmiać zaczynasz.
Chodzenie, o ile nie zbłądzisz w okolice gdzie na wejściu dają w łeb, jest jedną z lepszych form wypoczynku ( znów; o ile procent powietrza w otaczającym nas smogu pozwala oddychać bez przeszkód) Pieszy sam sobie sterem i żaglem - rytm marszu i odległość dostosowuje do własnych możliwości.
Wbrew pozorom piechur nie jest maruderem; marsz skoncentrowany na celu pozwala na pokonanie sporych odległości.
W czasie WWII gdy kolej i drogi były kontrolowane przez okupanta kurierzy Polski Podziemnej potrafili w dwa tygodnie przejść z Krakowa do Włoch. Czyta się o takich historiach podróżnych jak o czymś co przekracza nasze możliwości. A wystarczy rozejrzeć się dookoła by znaleźć potwierdzenie - nasz wrodzony "środek transportu" wcale nie jest tak zawodny jak nam się wydaje.
Cywilizowany mieszczuch patrzy na mieszkańca wsi z lekką pogardą. Bo to i rozrywek na wsi mało i drogi nie takie i wszędzie na piechotę... Jeszcze z 10 - 20 lat temu wieśniacy dzień w dzień robili kilkanaście kilometrów. Mieszkańcy wsi nadal są dużo lepszymi piechurami od nas - miastowych. I na wsi takiej sytuacji jak zaobserwowana przeze mnie jakiś czas temu nie uświadczysz.
A było to tak: człowiek wyszedł ze swojego domu, wsiadł w auto podjechał parę metrów. Wysiadł przy pojemnikach, wyrzucił śmieci... Następnie wykręcił, zaparkował na poprzednim miejscu i wrócił do mieszkania. To nie żart - to cywilizacja.
Rytm życia współczesnego, presja czasu jakiej na co dzień podlegamy, sprawia że musimy z czegoś rezygnować. Tym czymś z czego rezygnujemy jest najczęściej spokojna, nieśpieszna marszruta. I szkoda, że tak. Bo rezygnujemy w ten sposób ze spokoju jaki przynosi nam obcowanie z naturą. Lub z miastem.
Choć przemierzanie miasta na piechotę to trochę inne wrażenia i emocje.
źródło:Pixabay
Post zgłaszam do Tematów Tygodnia #69.
Temat No3: Mój ulubiony lub wymarzony środek transportu
Ja bardzo lubię sobie trochę pomaszerować, w połączeniu z moim pragmatycznym podejściem do wielu spraw wygląda to tak, że zamiast iść na zakupy do pobliskiej biedronki to idę do Lidla oddalonego o 2km. I zakupy zrobione i dzienna norma kroków wyrobiona ;-)
Bardzo lubię szczere zdziwienie towarzyszące stwierdzeniu "O! To ty masz prawo jazdy!?", gdy spotykam znajomych na jakimś parkingu. Mam prawo jazdy od bardzo dawna, w gospodarstwie domowym zawsze jest samochód. Jednak samochodu używam wtedy, gdy mam daleko, gdy limit czasu na przemieszczenie jest bardzo ograniczony albo gdy muszę coś przetransportować.
I tak oto większość moich koleżanek i kolegów z pracy nigdy nie widziała mnie na zakładowym parkingu. Pracowałam zawsze w miejscu zamieszkania, a czas dojścia wynosił od 22 minut (najdalsze miejsce pracy) do 7 minut (najbliższe).
Lubię chodzić, kalkuluję wyjście z domu tak, aby nie było momentów zawahania "a może jednak samochodem?", bo za mało czasu. Jak czasu mało, to zawsze można podbiec. ;)
!tipuvote 1 hide
Congratulations @angatt! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.17$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdziesz w ostatnim raporcie tygodniowym z działalności @sp-group, w zakładce PROJEKTY.
@wadera
Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD