Sama spojrzała wpierw na mężczyznę trochę zaskoczona. Wyglądał na naprawdę...osłabionego. Fakt, że nie był wysoki jeszcze dodawał efektu do tego. Mógł odrazu zauważyć, że zmartwiona zaczęła się mu przyglądać, ale na jego ukłon się uśmiechnęła ciepło i kiwnęła mu głową. Kiedy rodziców nie było to zawsze się również kłaniała. W końcu też są ludźmi i zasługują na szacunek.
Spojrzała na swojego ojca dumna i trochę urażona. - Oczywiście, że nie. Nie wypada też przerywać rozmowy więc musiałam poczekać prawda ojcze? Mniemam jednak, że już mogę porozmawiać z wami. Chciałam...chciałam wyjść na herbatę do ogrodu.
Zauważył, że się gapi. Bez niechęci, czym obdarowali go jej rodzice. Przepuścił ją w drzwiach chcąc już iść. Niestety nie pozwolono mu. Jeden z mężczyzn chwycił go za ramię, mówiąc, że obaj będą mieli robotę. Zilustrował wszystkich, przysłuchując się królowi. Rozmawiał właśnie z córką, chyba zły jej prośbą. Matka była bardziej za córką. Potrzebowała zgody by pić herbatę? Do tego jeszcze opieki? Co prawda po długiej dyskusji miała zgode ale Levi był nieco tym rozbawiony. Dorosła dziewczyna musi pytać rodziców o dosłownie wszystko? Tak czy owak wraz z tym drugim mieli zorganizować jej tę herbatkę i przypilnować jej.
Była zadowolona z tego, że mama ją poparła. No właśnie...niedługo już będzie pełnoletnia, a zamek jest tak strzeżony że nie powinna już się pytać o takie rzeczy. Ale ojciec i tak uważał swoje. Podziękowała im kłaniając się i ruszyła do wyjścia z sali przechodząc przy tym obok służby. Zatrzymała się ostrożnie przy nich i przygryzła odrobinę usta. Poprosiła ich żeby przynieśli trzy filiżanki, a herbatę niech wybiorą jaka im odpowiada. Towarzysz tego nowego już wyraźnie wiedział o, co chodzi...
Mężczyzna obok Levia skinął głową, zabierając go ze sobą. No pięknie... Levi poszedł za nim w głowie mając już tylko ogród i herbatkę. Trzy filiżanki. Nie był głupi. Nie uśmiechało mu się w taki sposób jej towarzyszyć. Wolałby stanąć gdzieś w cieniu ogrodu i przyjrzeć się w spokoju światu. Dostał do ręki filiżanki z podkładkami i dzbanek do parzenia herbaty. Ładne, na oko ręcznie malowane wzory widniały na porcelanie. Ten drugi wziął imbryk, który uprzednio wypełnił dopiero co zagotowanym wrzątkiem. Ruszyli razem po schodach w dół, na dziedzinkec zamku. Sporo roślinności. Ktoś jeszcze inny wnosił stolik i krzesełka, położył obrus i zniknął. Wtedy podeszli oni. Levi starał się ułożyć zastawę tak jak go uczono. Ten drugi go dopilnował, oczywiście musiał coś za nim poprawić.
Ogród był ogromny, a roślinność imponująca. Mikasa zawsze uwielbiała się przyglądać przyrodzie. Już czekała w ogrodzie na nich aż wszystko będzie przygotowane więc mógł po chwili ją zobaczyć jak powoli podchodziła. Uśmiechnęła się do nich uprzejmie po czym ostrożnie zaczęła nalewać sobie herbaty do filiżanki i zapewne ku zdziwieniu nowego - do pozostałych filiżanek też. Westchnęła cicho i spojrzała w końcu na nich.
-Śmiało niech się panowie napiją. Potem chciałabym tu zażyć...powietrza w większym odosobnieniu. I nie obchodzi mnie, co mój ojciec powiedział. Nie potrzeba dwójki do pilnowania zwykłej herbaty w ogrodzie. - Mówiąc ostatnie zdanie dość surowo spojrzała na nich. Może nowy będzie chociaż odrobinę mniej sztywny jeśli chodzi o zasady...
Mogła zauważyć, że był niezbyt chętny jeśli chodzi o picie herbaty. Poszedł jednak w ślady tego drugiego i wziął filiżankę, choć niepoprawnie. W nosie to miał. Niby czemu ma komuś przeszkadzać taka błahostka. Nawet jak został spiorunowany przez jednego ze swoich oprawców nic sobie z tego nie zrobił. Szybko zoriętował się w sytuacji, przy tej babie mu się nie oberwie. Milczał, słuchając rozmowy między nim a księżniczką. On nie powinien się odzywać, tak? A jednak gdy ten zaczął.
-Wybaczy panienka, jednakże... - tu Levi mu przerwał.
-Mogę sobie pójść. W końcu to rozkaz, no nie? - spojrzał na mężczyzne, który mordował go wzrokiem. Mimo to na spokojnie dopił herbatę, trochę za gorąca. I mu osobiście nie smakowała. Odłożył filiżankę wyraźnie chcąc już spadać. I tym chyba przesadził, bo jego towarzysz chwycił go za ramie mocno, nie pozwalając nigdzie iść. Levi skrzywił się. Za bardzo namieszał?