You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
-Ma motyw. Ale na razie chyba tu nie wróci jeśli faktycznie to on - Założyła ręce na piersi i uniosła zaskoczona brew gdy wyciągnął narkotyki - Rozumiem że poczucie humoru dopisuje. Oprócz tego coś jeszcze masz?
Rozejrzała się uważnie po pokoju. Niby normalny, lekki syf...jak oni go znajdą skoro tyle nie wracał?
Westchnął ciężko i pokręcił głową.
-Nic więcej nie ma - mruknął już, znudzony. Co teraz? Będą szukać kolesia po mieście? Niech zrobią to już jacyś mundurowi... -Zapytam tą babcie czy ma jakieś zdjęcie syna - mruknął jeszcze, już wychodząc. Też lubił działać sam.
Wspaniale, do dupy z taką współpracą. Rozejrzała się jeszcze raz i już wyszła z pokoju. Nie czekając też na Leviego, opuściła budynek i usiadła na schodach. Na cholerę jej dali takiego partnera. Ona była trudna, ale on to jakaś masakra. I dobrali ich razem, jak to niby miało zadziałać?
Levi dostał zdjęcie i już jej poszukał. Pożegnał się ze starszą panią i wyszedł, pewny że kobieta jest już w aucie. Jednak siedziała na schodach. Zamknął drzwi i przykucnął, dając jej zdjęcie tego faceta.
-Tak czy siak trzeba go złapać, miał narkotyki. No i może w laptopie będzie jakaś poszlaka?
Mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i spojrzała w końcu na niego.
-Zdjęcie trzeba rozesłać, a laptopa oddać technikom. Teraz możesz na mnie zaskarżyć i zmienić partnera. Nasza przygoda się kończy - Powiedziała dość niewyraźnie, jako że opierała się brodą o rękę i dłoń zasłaniała jej trochę usta. Niczego jej i tak nie zrobią, ale znowu zmienią jej partnera. I już tak od roku...
Nie raz w nagłej sprawie ktoś musiał w środku nocy jechać do niej do domu gdzie leżała pijana na podłodze. Wtedy zazwyczaj to się kończyło dla niej zimnym prysznicem, a następnego dnia rezygnacją danej osoby. Miała już tego dość, bo z pracy nie zrezygnuje a jej też nie wyrzucą. Była dobra, a nawet lepiej...
Zamrugał, nie powie... zdziwiła go. Usiadł w końcu, marszcząc brwi.
-Wiem co trzeba zrobić - westchnął zrezygnowany, patrząc na nią. -Zaskarżyć... o co ci nagle chodzi? - schował zdjęcie i dragi, kładąc laptopa na kolana. -No tak, już masz mnie dosyć? W takim razie to ty powinnaś zaskarżyć mnie.
-Właściwie to mi twoje zachowanie wisi. Zazwyczaj to wy rezygnujecie, a ja czekam na nowego. Ale skoro już dali mi kogoś takiego jak Ty to muszą być zdesperowani - Prychnęła pod nosem, raczej rozbawiona. Najwyraźniej mieli podobne charaktery.
-Jak to... - mruknął teraz już kompletnie jej nie rozumiejąc. Myślał, że to ona nie ma zamiaru z nim dłużej pracować. -Też ciągle mam zmienianych partnerów, więc... - szepnął ale w końcu westchnął i wstał. -Chodzmy coś zjeść, zaraz padne z głodu - mruknął, chcąc zakończyć te bezsensowną rozmowę.
Tak jak myślała...po prostu już liczyli na to, że albo siebie zniszczą nawzajem albo się dogadają. Na razie jednak chyba była bardziej aktualna ta pierwsza opcja.
Podniosła się już tylko i otrzepała sobie spodnie. Sama była już głodna jak wilk, czuła jak jej żołądek woła o pizzę albo hamburgera. Wsiadła w ciszy do auta i zapaliła, jadąc w kierunku jakiegoś fast fooda.