You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Connor jeszcze teatralnie go pożegnał i już wrócił do swoich spraw, najwyraźniej nadal mając dobrą zabawę.
I Levi mógł przeszukać każdy bar w mieście, ale niestety skończyło się na tym, że musiała być u siebie.
Miała ładny, biały ale trochę zniszczony domek jednorodzinny w przyjemnej okolicy. W sąsiedztwie rosły kwiaty, dzieci się bawiły na dworze mimo deszczu...po prostu towarzystwo idealne. Chociaż jej dom w porównaniu z resztą wyglądał trochę ponuro. Zwiędłe kwiaty i może ze dwie gumowe zabawki dla psów. Ale skoro miała sadzonki to najwidoczniej kiedyś się nimi zajmowała...

Sort:  

kiedy stanął już na ulicy przy jej domu wszystko co mógł zilustrował. Czy powinien od tak zapukać i powiedzieć coś w stylu "Czas do pracy"? Westchnął zrezygnowany i w końcu poszedł zapukać, cierpliwie czekając.

Mógł usłyszeć szczekanie psa, ale nikt nie podszedł do drzwi przez długą chwilę. W końcu jednak jak już się pewnie zbierał w drogę to mógł usłyszeć jak ktoś odklucza drzwi i z trudem pociąga za klamkę.
Za drzwiami stała oczywiście Mikasa która zmrużyła oczy poirytowana i cofnęła się z powrotem do domu. Nie miała siły na tego mikrusa, chciało jej się nadal spać...mógł tylko z zaskoczeniem obserwować jak dziewczyna siada z powrotem na kanapie i obejmuje czule swojego psa.
Dom był ładnie urządzony chociaż panował nieporządek. Pusta butelka po winie z boku kanapy, do połowy pusta butelka po whisky...i o dziwo, rewolwer na stoliczku do kawy. No i miała zasłonięte okna więc było dość ponuro.
Pies z ciekawością podniósł łeb i zaczął się patrzeć na Levi'ego, ale Mikasa już tylko pogłaskała go spokojnie.

Już był porzadnie wkurzony... Jednak okazało się że jednak była w domu. Chwilę się zastanowił zanim wszedł do środka. Trochę się rozejrzał. Jak w jakiejś niemni. I sporo wypiła. Pomijając, że nie powinno się tak trzymać na wierzchu pistoletu. Podszedł nie wiedząc co ze sobą zrobić, więc usiadł na drugim końcu kanapy.
-Pewnie masz kaca... Co w takim razie z naszym śledztwem?

-A tam sprawa... - Burknęła niewyraźnie. Uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć. Miała potargane włosy i praktycznie rozpiętą koszulę na której miała już plamy po winie. Na pewno wyglądała na zmęczoną...co można było też stwierdzić po tym, że z powrotem schowała buzie w poduszce. Nie minęła chwila i można było się zorientować, że już spała.

Czy powinna tak? To ma być ten test? Męczenie się z babką na kacu? Westchnął ciężko i wstał, okrywając ją kocem. Postanowił trochę ogarnąć, tylko trochę, nie przekraczając pewnego progu, w końcu czyjs dom to bardzo osobiste miejsce. Spojrzał też na psa.
-A ty? Nie powinieneś wyjść na spacer?

Mikasa dalej tak leżała, a pies słysząc i widząc że ktoś się do niego zwraca, wręcz zaskoczył z kanapy i z wyraźną radością spróbował skoczyć na Levi'ego przy okazji śliniąc mu spodnie. Po chwili jednak zaczął interesować się z powrotem swoją panią i zbliżył się do niej, zaczynając lizać jej rękę.
Dziewczyna wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem i podniosła odrobinę rękę.
-Sumo, atakuj... - Jej głos stłumiła poduszka ale Sumo najwidoczniej zrozumiał przekaz, bo szczeknął głośno na Levi'ego, co nadal nie obudziło Mikasy, ale za to ona go pochwaliła - Dobry piesio...

Skrzywił sięx ohyda. Będzie teraz chodził z taką plamą... Przekręcił oczami, nie przepadał za zwierzakami. A kieey kazała mu atakować to zamarł. Dobrze, że pies tylko poszczekał, choć w pierwszej chwili przeszedł go dreszcz. Mówiła przez sen? Zbliżył się do niej z powrotem. Znajdujac kubek i coś do picia, moze poczuje się lepiej. Przycupnął przy niej.
-Pani porucznik? Mikasa? Hej, przecież nie możemy tu spędzić całego dnia... Jest tu ktś z tobą? Mieszkasz sama? - dopytywał, bo może ktoś inny by wiedzial co robic gdy była w takim stanie.

Uniosła znowu głowę chociaż tym razem miała zamknięte oczy. Prychnęła coś pod nosem i spróbowała odgadnąć sobie z twarzy włosy, które jej przeszkadzały.
-Bryan... - Wymamrotała i wyraźnie posmutniała. Położyła Leviemu rękę na ramieniu, a po chwili na drugim ramieniu ułożyła swoją głowę - Niziołek...ja muszę być pot...potwor...głupia skoro on ma mnie gdzieś... - Niewyraźnie z siebie wybełkotała i po chwili objęła go mocno za szyję. Może zimny prysznic by ją rozbudził...