You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Zmrużył oczy, podejrzliwie. Ten ma tyle energii mimo siedzenia ciągle w papierach. Przecież to moze zanudzić. Westchnął, więc jednak bary... Musi często tam siedzieć. Ale ma ją nachodzić w jej domu? To srednio mu się podobał.
-Test? - uniósł na niego wzrok znad karteczki. Raz przeczytał i w sumie już jej nie potrzebuje, mial dobrą pamięć. -Dobra, bo zaczniesz pierdolić. Zmywam się - mruknąl i już go nie było. Posprawdza te bary... Wolałby aby to w nich była.
Connor jeszcze teatralnie go pożegnał i już wrócił do swoich spraw, najwyraźniej nadal mając dobrą zabawę.
I Levi mógł przeszukać każdy bar w mieście, ale niestety skończyło się na tym, że musiała być u siebie.
Miała ładny, biały ale trochę zniszczony domek jednorodzinny w przyjemnej okolicy. W sąsiedztwie rosły kwiaty, dzieci się bawiły na dworze mimo deszczu...po prostu towarzystwo idealne. Chociaż jej dom w porównaniu z resztą wyglądał trochę ponuro. Zwiędłe kwiaty i może ze dwie gumowe zabawki dla psów. Ale skoro miała sadzonki to najwidoczniej kiedyś się nimi zajmowała...
kiedy stanął już na ulicy przy jej domu wszystko co mógł zilustrował. Czy powinien od tak zapukać i powiedzieć coś w stylu "Czas do pracy"? Westchnął zrezygnowany i w końcu poszedł zapukać, cierpliwie czekając.
Mógł usłyszeć szczekanie psa, ale nikt nie podszedł do drzwi przez długą chwilę. W końcu jednak jak już się pewnie zbierał w drogę to mógł usłyszeć jak ktoś odklucza drzwi i z trudem pociąga za klamkę.
Za drzwiami stała oczywiście Mikasa która zmrużyła oczy poirytowana i cofnęła się z powrotem do domu. Nie miała siły na tego mikrusa, chciało jej się nadal spać...mógł tylko z zaskoczeniem obserwować jak dziewczyna siada z powrotem na kanapie i obejmuje czule swojego psa.
Dom był ładnie urządzony chociaż panował nieporządek. Pusta butelka po winie z boku kanapy, do połowy pusta butelka po whisky...i o dziwo, rewolwer na stoliczku do kawy. No i miała zasłonięte okna więc było dość ponuro.
Pies z ciekawością podniósł łeb i zaczął się patrzeć na Levi'ego, ale Mikasa już tylko pogłaskała go spokojnie.
Już był porzadnie wkurzony... Jednak okazało się że jednak była w domu. Chwilę się zastanowił zanim wszedł do środka. Trochę się rozejrzał. Jak w jakiejś niemni. I sporo wypiła. Pomijając, że nie powinno się tak trzymać na wierzchu pistoletu. Podszedł nie wiedząc co ze sobą zrobić, więc usiadł na drugim końcu kanapy.
-Pewnie masz kaca... Co w takim razie z naszym śledztwem?
-A tam sprawa... - Burknęła niewyraźnie. Uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć. Miała potargane włosy i praktycznie rozpiętą koszulę na której miała już plamy po winie. Na pewno wyglądała na zmęczoną...co można było też stwierdzić po tym, że z powrotem schowała buzie w poduszce. Nie minęła chwila i można było się zorientować, że już spała.
Czy powinna tak? To ma być ten test? Męczenie się z babką na kacu? Westchnął ciężko i wstał, okrywając ją kocem. Postanowił trochę ogarnąć, tylko trochę, nie przekraczając pewnego progu, w końcu czyjs dom to bardzo osobiste miejsce. Spojrzał też na psa.
-A ty? Nie powinieneś wyjść na spacer?
Mikasa dalej tak leżała, a pies słysząc i widząc że ktoś się do niego zwraca, wręcz zaskoczył z kanapy i z wyraźną radością spróbował skoczyć na Levi'ego przy okazji śliniąc mu spodnie. Po chwili jednak zaczął interesować się z powrotem swoją panią i zbliżył się do niej, zaczynając lizać jej rękę.
Dziewczyna wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem i podniosła odrobinę rękę.
-Sumo, atakuj... - Jej głos stłumiła poduszka ale Sumo najwidoczniej zrozumiał przekaz, bo szczeknął głośno na Levi'ego, co nadal nie obudziło Mikasy, ale za to ona go pochwaliła - Dobry piesio...
Skrzywił sięx ohyda. Będzie teraz chodził z taką plamą... Przekręcił oczami, nie przepadał za zwierzakami. A kieey kazała mu atakować to zamarł. Dobrze, że pies tylko poszczekał, choć w pierwszej chwili przeszedł go dreszcz. Mówiła przez sen? Zbliżył się do niej z powrotem. Znajdujac kubek i coś do picia, moze poczuje się lepiej. Przycupnął przy niej.
-Pani porucznik? Mikasa? Hej, przecież nie możemy tu spędzić całego dnia... Jest tu ktś z tobą? Mieszkasz sama? - dopytywał, bo może ktoś inny by wiedzial co robic gdy była w takim stanie.