You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Najwyraźniej chciała coś powiedzieć zanim wylądowali w wodzie, ale nie dane jej było powiedzieć. Wzięła przerażony, głęboki wdech i cała mokra spróbowała wyskoczyć z wody. Zimno, zimno, zimno! Nie udało jej się niestety wyjść z wanny i tak zaplątana w ramionach Levi'ego i z wyraźnie jasnym umysłem, spróbowała zrozumieć sytuację.
-J-Ja..przepraszam...
Mógł dać choć odrobinę cieplejszą wodę... Choć przecież nie planował wskakiwać do wanny. Skrzywił się, podnosząc się choć trochę. Huknął się porządnie w głowe, ćmiło go przez dobrą chwię, a on jedynie sięgnął do bolącego miejsca. Robił mu się góz.
-Cholera... - wywarczał tylko, po prostu wkurzony. Co z niego za sierota? Nawet nie interesowało go co z Mikasą i czy się ogarnęła. Choć w końcu uniósł powieki, nawet jeśli odrazu nie widział za dobrze.
Odgarnęła sobie włosy z buzi i popatrzyła na niego, jeszcze trochę wystraszona. Jego mina nie wskazywała na to, żeby się dobrze czuł. Ale na szczęście zimna woda ją otrzeźwiła.
Sama niepewnie sięgnęła dłonią do jego buzi i odsunęła kosmyki, które mu wpadały do oczu.
-Levi...?
Westchnął, cały mokry. Wraz ze sweterkiem i jeansem...
-Słuchaj, często bedę musiał wrzucać cię do wody? Obawiam się, że to mnie może zabić - przekrecił oczami, może trochę przesadzał, już odgarniając jej rękę. Już dosyć namacała jego twarz. Spróbował wyjść z wanny. I co on teraz zrobić? Oparł się o futryne wanny. Jego spodnie ważyły tonę.
Sama teraz nie była w najlepszej sytuacji. Jej koszula jeśli coś zasłaniała to teraz zamiast tego, jeszcze bardziej wszystko podkreślała. A nogę przez te spodnie mogła ledwo unieść. W końcu wyczołgała się z wanny i pojawił się przy niej Sumo który zaczął lizać ją po policzku. Mikasa pogłaskała go i już podniosła się.
-Wszystko w porządku? - Spytała niepewnie. Zazwyczaj to się tak nie kończyło. Ale nie zdziwi się jeśli on teraz naprawdę zrezygnuje.
Uniósł na nią wzrok i zaraz go odwrócił. Nie powinien teraz patrzeć. Cóż, to wyjątkowo niezwykła przygoda w pracy, ale tonący brzytwy się chwyta. Jeśli zrezygnuje z niej pewnie już nie znajdzie nikogo innego i go wywalą. Wtedy i żona go zostawi.
-Taa, chyba - mruknął cicho. Dobrze, że zdjął buty wchodząc do domu. Rozmasował guza i westchnął. Musi chyba iść do domu... Będzie przez pół miasta szedł przemoczony do słuchej nitki.
Patrzyła tak cały czas na niego, gdy nadal z niej kapało. Jednak w końcu wyciągnęła do niego rękę i pomogła mu stanąć na nogach. Bez słowa podała mu ręcznik, a po chwili wyszła z łazienki i zniknęła w sypialni. Nie puści go takiego mokrego, nie ma mowy. Już tylko przeszukala szafę i wyciągnęła jakąś zwykłą koszulę i parę czarnych spodni. Nie wiedziała jako ma rozmiar, ale cóż. Będzie musiał wziąć to co ma. Sama ściągnęła z siebie przemoczone ubrania i w bieliźnie wyjrzała głową zza drzwi.
-Mam dla Ciebie ubrania!
I tak mógł zarejestrować, że była w bieliźnie. W sumie kiedy dała mu ręcznik i wyszła sam rozebrał się do bokserek, mając nadzieję że coś mu da. Inaczej raczej odrazu by go wywaliła. Spojrzał na nią, zaczesując włosy do tyłu dłonią. Też mokre... Sięgnął po ciuchy.
-Dzięki. Choć wcale nie musisz się przejmować i tak się mnie nie pozbędziesz, jeśli nie ty, pewnie wywalą mnie z pracy. To ja tu jestem na twojej łasce. - jakby jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Będzie musiał się męczyć z nią pijaną jeszcze nie raz, zapewne.
Czuła się przez niego jak potwór. I tak była zdziwiona, że to zrobił. Zazwyczaj większość rezygnowała już, albo szła dalej jak Levi. Z tej grupy Levi wykazał się największym honorem, jako że reszta z jakiegoś powodu nie umiała trzymać rąk przy sobie. Do dziś na myśl o tym dziewczyna miała dreszcze.
Trochę przybita już się nie odezwała i tylko schowała się za drzwiami, żeby się ubrać w ciszy.
-M-Możesz...możesz się napić kawy w kuchni! Albo wody... - Zaproponowała.