You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Patrzyła tak na niego dłuższą chwilę. Nie wyglądał na przejętego. Nieważne jak bardzo jej nienawidził za to co zrobiła to nie wierzyła, że to jakoś go nie dotknęło. Wzięła papiery które jej wręczono po drodze i rzuciła nimi z hukiem o stół.
-Została pokrojona na kawałki! - Podniosła wyraźnie głos, sama zerwała się z krzesła i spojrzała na niego z góry. Morderstwo samo w sobie jest niewybaczalne, ale to było już po prostu barbarzyństwo. I jeśli to on to zrobił... - Morderca chyba chciał mieć całkowitą pewność! Powiedz mi, co masz na swoją obronę? Coś na pewno musisz mieć, prawda? Zawsze ktoś się znajduje, bo przecież kumpla się nie wkopie.
Levi był nieco bardziej powściągliwy, choć jego wzrok mógł teraz zabić. Skoro siedzą tu z prawdopodobnym mordercą...
-Nie zapominając o tych proszkach - napomknął Levi -Pewnie się naćpałeś, poszłeś do byłej żony i chcąc się wyładować trochę cię poniosło - wyjaśnił. Ale mężczyzna też się oburzył.
-Nie jestem ćpunem! Czasem wezmę, trochę... I to nie ja. Zapiszę nazwiska kobiet z którymi spędzałem ostatni tydzień. Zainteresujcie się lepiej tą agencją towarzyską u której ta dziwka pracowała!
-Trochę mogło być wystarczające. Możesz nawet tego nie pamiętać - Prychnęła z ironią jednak uniosła brew gdy wspomniał o agencji. Była prostytutką?
-Prostytutki mieszkają w takich domach jak ona? To naprawdę ciekawe, nie spodziewałabym się - Wywróciła oczami. Komu on próbował wciskać kit. Założyła ręce na piersi i westchnęła ciężko. - Wiesz że jeśli się przyznasz to wszystko pójdzie lepiej? Nie utrudniaj tego sobie i nam.
-Nie zrobiłem tego! A dom był nasz wspólny, wróciłem do rodziców, nie mogłem nawet na nią patrzeć! Nie miałem ochoty ciągać się z nią po sądach... - warknął zły, nie mając zamiaru dodać nic więcej. Levi w końcu skombinował kartkę i długopis, kładąc przed nim.
-Nazwiska tych kobiet. I adres agencji - mruknął a ten prychnął, chyba się irytował i tracił panowanie. -Dobra, ale tych pań co napiszę ich nazwiska nie sprzątnij mi sprzed nosa. Dziwki możesz sobie brać...
Był bezczelny, ale nie była pewna czy mówi prawdę. Westchnęła ciężko i przetarła zmęczone oczy. To nie jej dzień.
-Posłuchaj...wiem, że to niełatwe dla Ciebie. Zdradziła cię, ale ona teraz nie żyje. I prawdopodobnie ktokolwiek ją zabił, jest szalenie niebezpieczny. Domyślasz się kto mógł to zrobić? Albo dlaczego?
Panowie dorośle zabijali się spojrzeniami. Levi jednak w końcu odpuścił, wzdychając z politowaniem.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Pojęcia nie mam. Cholera wie z kim umawiała się na seks. Może jakiś świr? Nie wiem. - patrzył i na nią i na Levia akurat teraz poważnie. Levi wziął jeszcze tę karteczkę i zerknął na Mikasę.
Nie był jakiś chętny do rozmowy, ale teoretycznie coś im powiedział. Patrzyła tak jeszcze na niego dłuższą chwilę i znowu westchnęła. Pewnie im niczego więcej nie powie. Spojrzała na Levi'ego i już wskazała głową drzwi.
-Sprawdzimy te kobiety. Ale jeśli coś się nie będzie zgadzać to domyślasz się pewnie co zrobimy - Ostrzegła na odchodnym i już wyszła z pokoju.
Levi wyszedł zaraz za nią i zamknął drzwi. Spojrzał na kartkę. Adres burdelu i dwa adresy kobiet... Plus w nawiasie dopisek że mogą być w tamtejszym barze. Mieszkania jak i bar miasteczko obok.
-Masz siły na długą podróż? - zapytał na wstępie. -Agencja jest parę ulic dalej, na obrzeżach...
-Możemy sprawdzić agencję, żeby mieć to z głowy. Zobaczymy ile ona nam zajmie, nie chce wracać do domu w środku nocy.
W takich sytuacjach niestety jej praca była uciążliwa, zajmowała się Sumo zanim jeszcze tutaj trafiła. Nigdy w życiu by go nie oddała ale nie mogła go też zostawić samego na cały dzień. Zerknęła na Leviego i już tylko ruszyła do wyjścia. Nie będzie się przy nim łamać, ostatnie czego potrzebują.