You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
-Nie pomożesz koledze poderwać fajnej laski? No Levi... - Connor wyraźnie był rozczarowany. Patrzył tak jeszcze na niego, chcąc go chyba swoim spojrzeniem namówić co mu nie wyszło. Jednak nagle zmarszczył czoło - Chyba na nią nie lecisz? Przecież to nie twoja liga, a poza tym masz chyba żonę o ile dobrze pamiętam. Ja skorzystam chętnie z mojej wolności, w przeciwieństwie do Ciebie. Więc jak...no powiedz jej chociaż coś miłego na mój temat!
Ale upierdliwy... Odłożył długopis, nie mogąc się ani trochę skupić.
-Nie, nie lecę. I tak, mam żonę - przekręcił oczami. Czy on wie wszystko o wszystkich? Nie miał zamiaru mu się spowiadać odnośnie swojego życia. -Ale co ma znaczyć "nie moja liga"? - skrzywił się, męczył go. No i to nie było miłe. -Dobra, coś tam jej powiem...
Najwyraźniej Connor po prostu leciał na Mikasę. A nie miał jak się do niej zbliżyć, poza tym zawsze się patrzyła na niego tak mrocznie...chociaż właściwie tak jak na wszystkich. Klepnął go znowu w ramię i unosząc kciuki już tylko poszedł w swoją stronę. Przynajmniej zostawił go w spokoju...
Później ktoś mu jeszcze przekazał wiadomość że Mikasa jest chora więc prawdopodobnie jeśli trafi się im szybko następna sprawa to będzie musiał sam zacząć. A oprócz tego na razie był spokój.
Zrozumiał jego intencje. Oczywiście też nic miłego nie wspomni jej o nim. Chciał go spławić. Nie było mu na rękę by ci się spiknęli... Kiedy już prawie kończył, dowiedział się że jest chora. Więc pewnie siedzi sama sobie. Westchnął, kończąc papierkową robotę. Odwiedzi ją. Przyda jej się teraz pomoc... Nie jest łatwo chorować w samotności.
Już po godzince był pod jej domem, jeszcze się zastanawiał.. Ale w końcu zapukał.
Mógł usłyszeć jak Sumo szczeka, a Mikasa coś mruczy do niego, chcąc go uspokoić. Kto to mógł być...przecież Bryan miał wrócić niedługo, ale to chyba nie oznaczało następnego dnia?! Jak ją zobacz w takim stanie...
Jak otworzyła drzwi to mógł się jej przyjrzeć, wyglądała naprawdę chorowicie. Blada, ale z niezdrowym rumieńcem na policzkach, przyklejone do czoła włosy no i była schowana w czerwonym kocyku. I oddychała przez usta. Na jego widok zareagowała jedynie mrugajac ze zdziwieniem, a Sumo zaczął lizać go po ręce.
-Levi...? Coś się stało? - Szepnęła zmartwiona. Serce jej odrazu zaczęło bić szybciej na jego widok - Śmiało, wejdź do środka.
Zilustrował ją, kiepsko... Gdzie się tak załatwiła w tak krótkim czasie? Wszedł do środka, nie chciał by się jej pogorszyło, na zewnątrz było wietrznie. Zamknął za sobą drzwi, ściągając buty i płaszcz.
-Powiedziano mi że jesteś chora, pomyślałem że może sprawdzę co u ciebie, tak jakoś - chyba nie chciał określić, że po prostu się tym zmartwił. Spojrzał jeszcze na psa, który go powitał. Zrezygnowany postanowił go trochę pogłaskać. Chyba dobrze, gdyby się chociaż tolerowali? Wrócił wzrokiem do niej, dotykając jej czoła. -Ile masz gorączki? Brałaś leki?
Cóż...zdziwił ją tym. Ale na myśl o tym, że mógł się o nią martwić zawstydziła się trochę. To takie...kochane. Jak dobrze że już i tak miała rumieńce na buzi, przynajmniej nie zauważy niczego.
Poprawiła koc na swoich ramionach i westchnęła ciężko. Czoło miała naprawdę ciepłe, a na stoliczku który stał przed kanapą mógł zobaczyć cały koszyk lekarstw a do tego jeszcze jakąś herbatkę. Musiała przecież chodzić do pracy.
Kiedy Levi się do niej przybliżył to popatrzyła na niego niepewnie, oczy jej błyszczały.
-Wszystko co mogłam wziąć to wzięłam... - Wychrypiała z trudem.
Zerknął na kosz z lekami i skinął głową.
-To może jakieś okłady? Zimna kąpiel też podobno działa - zastanowił się, jakoś bardzo się nie odsuwając. Chciał jej pomóc. Odgarnął jej kosmyki z czoła. Może lepiej jak je zwiąże? Będzie jej wygodniej. -Może zrób sobie kitkę?
Patrzyła tak na niego cały czas, miała ochotę się w niego wtulić...chociaż była spocona i obrzydliwa więc pewnie on tego nie chciał. Na uwagę o włosach wzruszyła ramionami, ciągle jej wypadały z gumki a ciaśniej już ją bolało.
-Chcesz...chcesz herbaty? - Spytała niepewnie i odwróciła wzrok. Widział ją w takim stanie...to krępujące dla niej - Może...może spróbuję z tą kąpielą. Z-Zaraz...