You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Mężczyzna wzruszył ramionami chociaż było widać że się zastanawia. Poluzował sobie bardziej krawat i znowu wzruszył ramionami.
-Jeśli okaże się dobra w te klocki to chętnie bym się z nią zaczął spotykać. W końcu wygląd to nie wszystko, ale wyobrażam sobie jaka musi być... - Westchnął rozmarzony i spojrzał znowu na Levi'ego, szczerząc się - Jeśli ma też taki temperament w łóżku to przelecenie jej musi być jak bilet w jedną stronę do nieba - Nagle walnął otwartą dłonią w jego biurko - Chociażby o tutaj. Chociaż niekoniecznie na twoim, nie chciałbym Ci obrzydzać potem pracy.

Sort:  

Uniósł na niego wzrok. Więc tak... Przede wszystkim o to mu chodzi. W sumie się nie dziwił, sam gdyby mógł miałby ją jedynie dla siebie, właśnie ze wzgkędu na nieziemski seks.
-To trochę przesada, żeby rujnować komuś związek dla paru chwil przyjemności. - burknął, czując ukłucie hipokryzji. Cóż... Ale walnął w biurko aż tak, że zrobił się nieład papierków, bardzo fajnie. A wszystko miał z niezwykłą starannością poukładane. Co jak co, ale tego nie wytrzymał. Wziął dech, podnosząc się. -Connor, to bardzo miłe, że dbasz aby dobrze mi się pracowało... Jednak chyba czas abyś przestał się obijać.

-Ich związek sam się rujnuje. Jeśli się pojawię w odpowiedniej chwili to mam szansę i to dużą. Jak można to zmarnować? - Nadal myśląc o sobie kompletnie zignorował mine Levi'ego. Spojrzał na papieru, nie przejmując się i w końcu się odsunął - Idę do domu. Ty też powinieneś, ile można siedzieć w pracy - Mruknął na pożegnanie i machajac mu jeszcze ręką, zniknął już za rogiem. Potrafił być męczący i to bardzo. Zwłaszcza jak opowiadał tak o Mikasie.

Nie wiedział o dosyć ważnej kwestii w planowaniu swojej szansy. I lepiej by nikt się nie dowiedział. Choć musiał nieźle być nakręcony na Mikasę, z drugiej strony jeśli tak, powinien już dawno coś z tym zrobić, a nie tak się zachowywać. Choć to nie jego sprawa, wrócił do biurka. Na czym skończył?

Skończył na myśleniu o Mikasie zapewne. I akurat jak mógł się zbierać do wyjścia to ktoś mu przekazał że rano będą musieli pogadać z szefem, ponoć chciał im przydzielić jakąś większą sprawę. Nic tylko się bać, większa sprawa oznaczała że będą spędzać ze sobą więcej czasu...

Cóż, lepiej być przygotowanym na coś takiego, podziękował za tę infomrację. Większa sprawa... Włożył dłonie do kieszeń płaszcza już się nad tym zastanawiając. Czyli trochę popracują z Mikasą. Zastanawiał się jak to będzie spędzać obok całe dnie a jednak skupiać się na śledztwie. Ruszył już do jej domu, by odebrać ciuchy. Tak jak się umawiali. Jeszcze w biurze zapisał karteczkę ze swoim numerem dla niej. Po pół godzinie zapukał do drzwi, odrazu słysząc szczekanie Sumo. Nawet nie pomyślał, że mogła nie być sama...

Akurat siedziała z Bryan'em i wtulając się w niego oglądali razem film. Chciał spędzić inaczej czas, ale nie chciał jej męczyć, w końcu mogła być jeszcze zmęczona chorobą. I chociaż z jej strony to była prawda to też była zmęczona nie tylko tym...
Mikasa mruknęła że otworzy i zanim cokolwiek zdołał powiedzieć, podeszła już do drzwi uspokajając też przy okazji radosnego Sumo.
-Tak? - Mruknęła i na widok Levi'ego przypomniała sobie o tych cholernych ciuchach. Niech to szlag. Przygryzła dolną wargę i odwróciła się szybko. Nie spodziewała się, to chyba nie będzie przyjemna sytuacja - Racja...ubrania. Już po nie idę. W...Wejdziesz? - Zaproponowała a tym czasem Bryan podniósł się z kanapy i podszedł do nich zaciekawiony. W końcu wspominała że ma nowego partnera, a że nie uciekł już to znaczyło że był raczej w porządku.
Bryan był wysoki, nawet bardzo. Wyższy od Mikasy, miał ładne brązowe oczy i tak samo brązowe włosy, które kręciły się na końcówkach. Objął Mikasę ramieniem i wyciągnął do Levi'ego rękę.
-Pewnie nowy partner, miło mi - z uśmiechem się przywitał.

Dostrzegł że ktoś siedzi na kanapie. O, więc w końcu znalazł dla niej czas.
-Dzięki poczekam - mruknął stojąc w drzwiach. Choć ten niepotrzebnie wstał. Westchnął, witając się też z nim, zachowywał się naprawdę honorowo, by nie zrobić Mikasie i sobie kłopotów. Uściskał jego dłoń. -Miło poznać, wybaczcie że przeszkadzam - mruknął i spojrzał na Mikasę z wyczekiwaniem. Naprawdę, wolałby już iść. -Jutro rano mamy zobaczyć się z szefem, szykuje się jakaś gruba sprawa.

Kiwnęła szybko głową i już wyplątała się z uścisku chłopaka i zniknęła w sypialni. Bryan w tym czasie przyglądał się Leviemu z założonymi rękami i lekkim uśmiechem na twarzy. Wyglądał naprawdę przyjaźnie, aż ciężko uwierzyć że może zostawiać swoją dziewczynę na całe tygodnie. Jak tylko Mikasa się pojawiła z powrotem z ciuchami to ponownie objął ją.
-To widzimy się jutro w pracy - Rzuciła niepewnie, czuła się w tym momencie cholernie dziwnie.