You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Ona sama już tylko pozwalając mu samodzielnie działać, stanęła pod ścianą i poczekała. Była nieco zdziwiona, że Alice niczego nie robi w jego stronę, to jest teoretycznie jej źródło gotówki.
-Ona się w ogóle z tobą kontaktowała...? Powinna, zależy jej w końcu na pewnych rzeczach.

Sort:  

Zamyślił się chwilę, przystając przy walizkach i podpierając się o szpitalną kulę. Chyba mówiła coś ostatnio...
-Parę dni temu, gdy do mnie wpadła mówiła coś o jakiejś imprezie, czy czymś. Może wypadło to wczoraj lub będzie dzisiaj... W końcu by się tu pojawiła, no i jeśli jej nie powiadomie pewnie to zrobi - westchnął, dopakowując ostatnią rzecz, akurat gdy weszła pielęgniarka z wypisem.
-Dzień dobry - przywitała i Mikasę i Levia -Proszę, tu wypis wraz z zaleceniami i skierowaniem na rehabilitację. Proszę pamiętać o częstym ogrzewaniu się i nie wychodzeniu na dwór! Zmarznięcie może doprowadzić nawet do śpiączki - wyjaśniła powierzchownie i spojrzała na Mikasę -Proszę dbać o męża! - nie była z tego oddziału i nie znała Alice... Przekazała jej jego wypis -Ah, zaraz przy wyjścii na przeciw jest wypożyczalnia sprzętu. Zalecam dwie kule, jeśli mąż jest typem, który nie usiedzi w miejscu.

Impreza, ta to miała priorytety. Pokręciła głową na tą informację i przywitała się cicho z kobietą. Słuchała uważnie jej rad, to w końcu ważne. Chodzi o jego zdrowie...i z tego co zrozumiała to nadal nie jest dobrze. Ale na "męża" wyraźnie spaliła cegłę i spróbowała jakoś wydukać coś co mogłoby być wyjaśnieniem, że nie są małżeństwem. Ale kiwnęła głową na wzmiankę o kulach i opuściła głowę, nie chcąc się już kompromitować. Cholera...zachowywała się jak bachor.
-W p-porządku...dobrze. To...to załatwimy ci te kule. Tylko...mogę ci jakoś pomóc? - Delikatnie dotknęła jego ramienia. Nie ma też sensu się męczyć w takim stanie.

Sam z tym nieporozumieniem poczuł się mało komfortowo. Tak no, dziwnie. Przyjrzał jej się. W sumie czy interesowało ją coś takiego jak wyjście za mąż? Wyrzucił tę myśl z głowy. Nie powinno go to dotyczyć. Kiedy już się do niego zbliżyła i zaczęła tak dukać, nadal zakłopotana... To było słodkie. Aż tak się przejęła? Czując jak go dotkneła skinął głową. Miał tylko jedną kulę, którą będzie trzeba oddać przy rejestracji. Ale i tak z jedną ciężko. To też w jednej miał kulę a drugą ręką objął jej szyję, podpierając się na jej barkach.
-I jeśli mogłabyś wziąć walizkę, kochanie... - szepnął jej do ucha, pielęgniarka trzymała drzwi aby mogli wygodnie wyjść.

Spojrzała na niego nieco wrednie ale z wyraźnym rozbawieniem.
-Nie ma sprawy słońce... - Sama szepnęła i wzięła walizkę. Już tylko ruszyli oddać kule a potem zastanowiła się jak załatwić sprawę z nowymi żeby go nie męczyć.
-Może zostaniesz w aucie a ja szybko skoczę tam? Wiesz, mimo wszystko powinieneś uważać... - Mruknęła niepewnie.

Kiedy mógł usiąść cicho odetchnął. To było trochę drogi... No i cóż, zgodził się. Niby niechętnie, choć tak naprawdę pasowało mu to. Już po prostu wygodnie się rozsiadł, postanawiając poczekać.

W końcu wróciła z kulami i westchnęła ciężko, spoglądając na niego.
-No i...to gdzie teraz? Do Twojego domu, prawda? - Mruknęła zapalając z powrotem auto. Już bez słowa wyjechała w miasto.

Podziękował za kule. Będzie musiał jej oddać pieniądze. Zerknął na nią. Do niego... No tak, jeśli chce zostać na trochę u Mikasy powinien wziąć parę świeżych ciuchów. Nie będzie jej kłopotał praniem i innymi sprawami, bez których mogą się obyć. Odwrócił głowę do szyby.
-Ciekawe czy będzie w domu... Ukradli mi nawet klucze.

-Zabrali ci chyba wszystko... - Zmarszczyła zmartwiona brwi. No pięknie, więc nie miał praktycznie niczego przy sobie przez cały ten czas - Dobra, spróbujemy ci wyrobić nowy klucz do domu i załatwimy ci nowy telefon...i pewnie potrzebujesz dowodu. I odznaki... - Zamyśliła się nad tym. Chciała mu pomóc w tym wszystkim, bo właściwie czemu nie. Nim się zorientowali to już byli pod jego domem.