You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Levi już zerkał za nią, ciekawość. Jednak nikogo nie było... Kobieta wpuściła ich do środka.
-Niestety, nie ma go... Już jakies dwa dni. Często nie wraca na noc, od rozwodu często baluje, dużo pije. Proszę wejść! Może coś do picia? - wydawała się być zwykłą, prostą kobietą. Kiedy weszli Levi sam z siebie zamiast grzecznie za nią pójść poszedł porozglądać się po domu.

Sort:  

-Zdarza się to często? Takie wychodzenie na kilka dni... - Spytała grzecznie i uniosła brew widząc jak on już wyraźnie się oddala. A to ponoć z nią się ciężko pracuje. Bezczelne zachowanie z jego strony, ale na razie to ignorowała - Nie, dziękuję. Niestety, ale nie jesteśmy w przyjemnej sprawie. Kojarzy Pani z całą pewnością jego byłą żonę. W takim wieku rozwód...coś musiało się między nimi wydarzyć, prawda?

Wolał sam się porozglądac niż słuchać jakiś opowieści, które mogły nie być prawdą. Nie było może to odpowiednie zachowanie...
Kobieta pokiwała głową
-Często. Wychodzi na imprezy... Ale co się stało? Co z Sophią? - spojrzała na Mikasę zmartwiona. -No tak... Zdradzała go. To był powód ich rozwodu. Syn bardzo to przeżył... - wyznała smutno. Levi wtedy wrócił. Znalazł jego pokój. Trzymał w ręku przez rękawiczkę strzępki jakiegoś zdjęcia, na którym była kobieta. Zwpewne ona. Najwyraźniej nadal przeżywa ten ich rozwód. -Facet ma laptopa. Zabieramy? - zerknął na Mikasę. Chcialby tez się bardziej porozgladać narazie tylk grzecznie przyjrzał się pomieszczeniu. Zdjęcie, a raczej kawałki, lezały na podłodzę.

Słuchała jej uważnie, ale wyraźnie się zdziwiła jak już Levi się pojawił. No to fajnego partnera jej dali...kiwnęła jednak głową. Na razie facet był podejrzany jak jasna cholera, innych tropów nie mieli.
-Obawiamy się... - Zaczęła, odwracając się w stronę kobiety - Że sprawa jest poważna. Musimy znaleźć pani syna jak najszybciej, a poza tym przejrzymy też jego rzeczy.

Levi postał tak chwilę, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
-Dobrze, ale... Proszę powiedzieć o co chodzi! - wyglądała na wystraszoną. Levi jednak słysząc zgodę wrócił tam skąd przyszedł, czyli do pokoju podejrzanego. Tym razem chcąc przejrzeć dokładniej pokój.

-Pani syn jest podejrzany o morderstwo. Mogę powiedzieć tylko tyle. Jeśli wie pani gdzie on może się podziewać to prosiłabym bardzo o szczerość - Przekrzywiła głowę i spojrzała uważniej na kobietę. Teraz czy będzie kłamać czy mówić prawdę...oczywiste, że matka będzie chronić swoje dziecko. Tylko za jaką cenę.

-O Boże - szepnęła, aż robiąc się blada. -Chodzi do barów i dyskotek w okolicy, ale ręcze za niego, nie zrobiłby nikomu krzywdy! - zapewniła, musiała aż usiąść. Levi już tylko przeglądał pokój. Laptop miał hasło, nie był specem od ich łamania, więc musiał zadowolić się przeszukiwaniem szaf.

-Niestety, ale i tak musimy go sprawdzić - Mikasa się podniosła i powoli ruszyła, żeby również się przyjrzeć jego rzeczom. Wiedziała, że jego matka nie wierzy w to że mógłby coś zrobić...ale mimo to.
Jak widać jej "partner" się już rozgościł na całego, coś niesamowitego. Przyglądała się mu chwilę i westchnęła ciężko.
-Zawsze jesteś taki bezpośredni? Coś jeszcze znalazłeś? - Mruknęła już tylko.

Kiedy mu się tak przyglądała przerwał i spojrzał też na nią. Chwilę więc tak na siebie patrzyli.
-Tak, nie lubię się bawić w podchody. Rodzina zawsze będzie kryć bliskich. Czegoś się dowiedziałaś? - wrócił już do przeglądania szafy, wyciągając zaraz z pomiędzy ubrań woreczek z jakimś narkotykiem. Uniósł go by jej pokazać. -Masz ochotę, pani porucznik? - uniósł brew, zerkając jeszcze do szafy. Już chyba nic nie było. -Jeśli był pod wpływem jakiegoś gówna mógł tak posiatkować swoją byłą...