You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Obserwował Mikasę po drodzę. Kiepsko z nią dziś... Nie dziwił się. Na jej pytanie pochylił głowę.
-Nie, chyba się nie dogadujemy. No i bywam w domu tylko by się przespać, a moja żona nie opiekowałaby się zwierzakiem. Raz miałem kota, znalazłem na ulicy. Choć po dwóch tygodniach zwiał...

Sort:  

Zmarszczyła czoło i podrapała się w zamyśleniu po głowie.
-Tak długo siedzisz w pracy? - Nie rozumiała po prostu tego. No i jeszcze żona która prawdopodobnie nie pracuje, a i tak nie opiekowałaby się zwierzakiem...to brzmiało dość smutno - Nie powinieneś brać ze mnie przykładu, ale wiesz...może powinieneś przystopować?

Skinął, tak. Pracuje dosyć sporo. Nawet po godzinach... Wbił wzrok w zachmurzone niebo, przystopować? Nie bardzo chciał spędzać z Alice czas, więc po prostu nadgodziny mu pasują. No i jej zdecydowanie też.
-Sądzę, że obu nam pasuje tak jak jest. I mi i żonie - spojrzał na nią, pewnie tego nie rozumiała... -Im mniej widzę to co się z nią dzieje tym lepiej - szepnął otwierając już drzwi baru i wpuszczając ją przodem.

Podziękowała cicho, wchodząc do środka. Więc nie było między nimi najlepiej...właściwie jak między nią i Bryan'em. Chociaż u nich to było co innego. Kiwnęła głową ze zrozumieniem.
-Możesz i tak robić inne rzeczy niż siedzenie w pracy...jest tyle możliwości - Zaproponowała ale nie czekając na odpowiedź, podeszła do baru. Chociaż miała strasznego kaca to nawet chętnie by się napiła. Ale to nie teraz. Przedstawiła się już szybko i ciężkim głosem zdradziła z czym są.

Co ma robić? Żył tylko pracą... No ale chyba nie zdawała sobie sprawy. Nie był też zbyt kontaktowy. Poszedł za nią. Dostali wgląd do monitoringu bez problemu. Kelner też potwierdził, że to bywalcy. Znał faceta z imirnia i nazwiska. Więc miał alibi. Są w dupie... To niedobrze.

Mina Mikasy wskazywała raczej na to że była wściekła. Podziękowała szybko i wyszła już z baru -z zaciśniętymi słońcu. Cholera jasna by to wzięła! Z emocji prawie kopnęła swój ukochany samochód ale w ostatniej chwili się na szczęście powstrzymała. Taki kawał drogi na nic...a ten psychopata gdzieś tam jest i pewnie jest z siebie zadowolony. Aż jej się niedobrze na myśl o tym robiło.

Też nie był zadowolony. Podparł się lekko o jej samochód. Też był zły, ale musieli to sprawdzić. Wziął od niej tę butelkę i odkręcił. Przez te emocje zaraz padnie...
-Napij się - podał jej z powrotem butelkę i zamyślił się. -Pewnie nie masz ochoty na jedzenie? A może się mylę? Wytrzymam bez obiadu, więc moglibyśmy już wracać.

-Nawet jeśli byłam głodna to teraz mi się odechciało. Wracamy - Burknęła i wsiadła już do auta. Kiedy spokojnie siedziała to dopiero wtedy się napiła i właściwie opróżniła całą butelkę. Pewnie w trakcie jazdy zrobi się głodna, ale tym się nie przejmowała. Założyła już ręce na piersi i westchnęła ciężko.
-Co my teraz zrobimy...

Wsiadł za kierownice i jeszcze się poprawił. Spojrzał na nią rozbawiony, opierając się o kierownice.
-Miałem nadzieję, że trochę mi zostawisz - mruknął, patrząc na butelkę. Tak naprawdę to nie chciało mu sie pić, powiedział tak specjalnie. Zamyślił się. -Na dzisiaj chyba dam ci spokój... Choć szef będzie wkurwiony. Może spróbuje się czegoś dowiedzieć sam w tym burdelu... - niby zasugerował ale bardzo tego nie chciał. Tylko, że to mógłby być plan.