You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Wsiadł za kierownice i jeszcze się poprawił. Spojrzał na nią rozbawiony, opierając się o kierownice.
-Miałem nadzieję, że trochę mi zostawisz - mruknął, patrząc na butelkę. Tak naprawdę to nie chciało mu sie pić, powiedział tak specjalnie. Zamyślił się. -Na dzisiaj chyba dam ci spokój... Choć szef będzie wkurwiony. Może spróbuje się czegoś dowiedzieć sam w tym burdelu... - niby zasugerował ale bardzo tego nie chciał. Tylko, że to mógłby być plan.
Uniosła nagle głowę i spojrzała na niego z lekkim przerażeniem.
-P-Prz...przepraszam. Nie pomyślałam. Mam Ci kupić nową? - Mruknęła niepewnie. Na jego dalsze słowa znowu ciężko westchnęła, ale w końcu pokręciła głową - Nie, powinniśmy to zrobić razem. Jak trzeba to trzeba. W końcu i tak miałeś wystarczająco dużo problemów przeze mnie. Więc...możemy jechać. Tylko odkupię Ci to picie..
Jak już chciała wujść chwycił ją za nadgarstek.
-Spokojnie, już nie ważne. Nie chce mi się jakoś bardzo - w sumie tak się przejęła, że głupio było mu się przyznać, że zwyczajnie żartował. Jeszcze jej nie znał... Puścił ją i odpalił silnik, ruszając. Był przeciętnym kierowcą, nie jakimś dobrym, ale jeździć umiał. Gorzej by było gdyby miał prowadzić podczas pościgu. -Więc... Masz jakiś plan?
Zamrugała kilka razy, trochę zdziwiona ale w końcu odpuściła. Jej za to było głupio że o nim nie pomyślała. Przygryzła nerwowo usta i wbiła wzrok w swoje nogi.
-Ja...szczerze to nie. Nie mam siły myśleć jeśli mam mówić prawdę. Chciałam, żeby się okazało że to jednak on. Ale jej morderca jednak cały czas gdzieś sobie siedzi i prawdopodobnie z nas drwi. Co jeśli zabił kolejną kobietę?
Westchnął, skupiając się na prowadzeniu. Choć też myślał nad tym wszystkim.
-Nawet tak nie mów. Będziemy mieli przesrane... - niepokoił się. Skoro nie ma pomysłu... -Nie powinniśmy czekać do jutra. Przynajmniej ja nie mogę. Muszę wiedzieć cokolwiek nowego - też się flustrował na swój sposób.
-I nie będziemy czekać. Jedziemy tam, może coś wymyślimy po drodze. Ale też nie chce teraz przerywać, po prostu nie dam rady... - Szepnęła i zmartwiona spojrzała na niego. I co oni mają zrobić...oboje najwyraźniej nie czują się z tym wszystkim najlepiej. A jeszcze tu chodzi o ich pracę. Przygryzła dolną wargę i podrapała się po szyi - Myślisz...może uda nam się czegoś dowiedzieć jeśli...jeśli przyciśniemy mocniej jedną z dziewczyn?
Spojrzał na moment na kobietę z wątpliwościami. Wyglądała źle... Napewno da rade?
-Takie osoby nie lubią glin... Jeśli dowiedzą się kim jesteśmy nic nam nie powiedzą. Zostaje dywersja, tylko w ostateczności moglibyśmy... - westchnął, już nie wiedząc co myśleć. -Pewnie nie mają monitoringu. Z drugiej strony jak ich wypytać?
Sama myślała teraz nad tym. Nie miała nawet pomysłu na dywersję. Razem przecież tam chyba nie wejdą, ale nie mogą się też rozdzielać. Nie w takim miejscu. Przygryzła mocno usta.
-Może znowu...udamy małżeństwo? Wiesz, możemy podpytywać bo chcemy wiedzieć gdzie ją znaleźć? No coś musimy im sprzedać.
Skinął głową. Choć już czuł niepokój... Zgodził się. Lepiej wejść razem niż gdyby miał sam.
-Udam narwańca. Oczywiście nie jakoś przesadnie, by nas nie wywalili. Dopytamy o nią i będziemy się upierać - postanowił i spojrzał na nią, chcąc wiedzieć czy jej to pasuje. Tak czy siak w końcu dojechali do miasta, zaraz zajechali do tamtego miejsca. Wyłączył silnik, parkując i wziął wdech, rozpinając pasy. Spojrzał w stronę budynku. -Wychowywałem się w takim miejscu jak te - nie był z reguły otwarty, ani trochę. Jednak w tym momencie jakoś to samo wyszło.