You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Słowo się rzekło... Poszukał smyczy psa i już go zapiął, ubierając się i wychodząc na chwilę. Wyglądało jakby znowu miało się rozpadać... Nie przepadał za początkiem jesieni, gdy padało a liście trzymały się na drzewach dopiero się barwiąc. Trochę się przeszedł z Sumo, nigdy nie wyprowadzał psów, jednak przecież po prostu wystarczyło aby zalatwił to co chciał. Więc gdy już to zrobił zawrócili.
Sumo po powrocie do domu z ogromnym zadowoleniem zaczął pić wodę ze swojej miski, a z łazienki dochodził przyjemny zapach lawendy i cytryny. Mikasa właśnie stała przy umywalce w swoim puchatym szlafroku i czesała sobie mokre włosy. Miała nadal te cholerne rumieńce...upokarzające.
Akurat zdążyli przed deszczem. Zaczęło porządnie padać gdy tylko weszli do domu. Levi odłożył smycz, ogarnął się i nieco zmarznięty poszedł popić herbatki. Zilustrował też kanapę Mikasy. To na niej spała? Czy może odpoczywała w sypialni? W sumie może ją niepotrzebnie obudził? Zastanawial się nad tym teraz.
Cały czas spała na kanapie, chciała mieć bliżej do drzwi no i do łazienki. Tak na wszelki...
Kiedy w końcu wyszła to mógł zobaczyć że wyglądała lepiej, kąpiel jej najwyraźniej pomogła. Włosy miała teraz zaczesane do tyłu, nie chciała żeby jej przeszkadzały. Szybko wytarła sobie nos i popatrzyła na Levi'ego spokojnie.
-Był grzeczny? - Spytała z chrypką.
Zerknął w jej stronę, dopijając herbatę. Pokiwał głową, zerkając jeszcze na tego siersciucha.
-Tak, posłuchał się swojej pani. Cale szczęście... Inaczej bym sobie pewnie nie poradził. - przyznał, tak uwazał. Ale pies wyglądał na zadowolonego ze spaceru. -Udało nam się przed deszczem. Choć... Chyba i tak powinienem zaraz iść, ty powinnaś spać. Pewnie cię obudziłem. - Zszedł z siedzenia i się przeciągnął. Zilustrowal kanapę raz jeszcze, jakby chcąc się upewnić że niczego więcej nie potrzebowała.
Przeniosła swój wzrok na Sumo i znowu uniosła kąciki ust. Był kochanym psem, nikomu nie zrobiłby krzywdy. Jedyne co to był ogromny, co mogło trochę przerażać. Zerknęła jednak na Levi'ego.
-Nie spałam...nie mogę już zasnąć. Za dużo tego snu - Mruknęła i nadal schowana w szlafroku, usiadła na kanapie - Nie przeszkadzasz mi, to miłe że chociaż ktoś się martwi... - Wyszeptała w końcu i opuściła głowę.
Spojrzał za Mikasą i zdecydował się usiąść obok. Martwil się... Ale nie chciał mówić tego na głos..z drugiej strony co złego martwić się o współpracownika? Przypatrzył się jej, po co zwiesza glowę? Czegoś się wstydzi? Położył dłoń na czubek jej glowy. Przyjemnie przy niej pachnkało, tak kwiatowo z nutką cytrusów... -Czujesz się lepiej po kąpieli?
Na ten gest uniosła z powrotem głowę i popatrzyła na niego. Właściwie to cholera...siedziała przy nim w samym szlafroku. I chociaż wydarzyło się między nimi to i owo to i tak było to zawstydzajace. Kiwnęła głową powoli i już się tylko tak na niego patrzyła.
-A...a ty jak się czujesz? - Spytała uroczo. Podciągnęła sobie nogi pod brodę przez co mógł przyjrzeć się jej nogom.
Owszem, spojrzał na nie, były długie i smukłe ale umięśnione. W sumie to zdał sobie przed chwilą sprawę, że prawdopodobnie nie była zbyt bardzo ubrana. Trochę mniej pewnie się poczuł obok.
-Trochę zmęczony, maożesz byc zdziwiona ale wypełnianie oapierów to też ciężka praca... Zwłaszcza, że ktoś nie dawał mi spokoju - westchnął na myśl o Connorze.