You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Może i tak... Ale był jedynym podejrzanym. I mógł im wiele powiedzieć. Nawet jeśli było to rygorystyczne. Chciał z nim pogadać w centrali. Może więcej sobie przypomni? Więc Levi nie reagował na jego mamrotanie.
Zaś gdy byli na miejscu przekazał nagrania prosząc by szybko je przejżeli. Chłopaka wzieli już do pokoju przesłuchań, może nie będzie musial u nich długo siedziec, jeśli będzie z nimi rozmawiał. I fakt, Mikasa mogła nie podzielać jego decyzji odnośnie zabrania go... Poprosił też o zdjęcia pozostałych ofiar.
Po krótkim czasie już siedzieli w pokoju z chłopakiem, a na stole leżały zdjęcia wszystkich zamordowanych dziewczyn. Mikasa wpatrywała się w niego uważnie, był przerażony. Patrzył na te zdjęcia i chyba...miał nawet łzy w oczach.
-Ja nie...przysięgam że to nie ja! Były w barze, ale to nie ja! Podrywałem je ale tak samo jak Ciebie i nic więcej! - Wydusił i spojrzał jej w oczy - Musicie mi uwierzyć!
Levi wyjątkowo sobie usiadł naprzeciw, zamyślony. Mógł bardzo dobrze grać z drugiej strony rozumiał strach tego dzieciaka. Choć musi rozumieć, że świat dorosłych jest brutalny. Zerknął na Mikasę ukradkiem. Przejmowała się... Chyba gnojki w wieku licealnym i nieco wzwyż były jakąś jej słabością.
-Chyli znałeś wszystkie ofiary. Co to za chory przypadek? - mruknął zaraz wzdychając -No dobra... - troszeczkę zszedł z tonu. -Więc może widziałeś kogoś podejrzanego? Stoisz za barem, blisko drzwi. Może ktoś się przyglądał dziewczynom? Nawet jeśli za oknem, poza budynkiem? Cokolwiek?
-Pracuje, nie widzę takich szczegółów nawet gdybym chciał...wszystkie zachowywały się normalnie! Piły coś, robiły swoje i wychodziły - Wyraźnie próbował sobie przypomnieć teraz jakieś szczegóły. Mikasa cały czas się na niego patrzyła, ale niczego nie mówiła. Zerknęła na Levi'ego, była ciekawa jego zdania.
-Ale na nagraniach wyraźnie widać, że wyszedłeś z jedną z tych dziewczyn. Wytłumaczysz to? - Pochyliła się bardziej w jego stronę.
-Bo...bo liczyłem na coś. Ale w końcu powiedziała mi, że ma sprawy i poszła sobie. Chcecie...to ona tuż po tym zginęła? - Zrobił duże oczy i szybko opuścił głowę.
Milczał chwilę po jego pytaniu, zaczął się trochę bujac na krzesełku, nawet jeśli to nieprofesjonalne. Zamyślił się chwilę.
-Taa, zapewne po wyjściu z baru... Sprawca wtedy musiał ją dopaść. No a ty wyszedłeś wraz z nią z baru. To nie stawia cie w dobrym świetle - mruknął, nadal zamyślony. Miała sprawy... Julie też miała coś do załatwienia. -Mówiła jakie dokładnie to sprawy? - zerknął na niego. Cholera, jak to wszystko skleić w całość? -Nie było nic podobnego jeśli o nie chodzi? Może zamawiały te same alkohole? - przekręcił oczami. Może to durne, to trochę ironia. Po prostu się irytował. -Myśl, młody...
Spojrzał chwilę na Levi'ego, a potem szybko na Mikasę. Ona cały czas mu się przyglądała w ciszy, niczego starała się jeszcze nie mówić. Przysunęła się bliżej i popatrzyła mu w oczy. On też jej teraz patrzył w oczy i Levi mógł wyczuć że coś się między nimi działo w tym momencie.
Przełknął głośno ślinę i już pokręcił głową.
-Wszystkie...Wszystkie młode i seksowne. Co mogę więcej powiedzieć? - Wyraźnie się ożywił i spojrzał na Levi'ego groźnie - To ty tu jesteś gliną, ty myśl! Co ja mogę więcej wiedzieć, każda chciała się zabawić!
Mikasa nagle się podniosła gwałtownie, a na jej twarzy pojawiła się pewna zgroza.
-Czy twój brat handluje narkotykami? Tak czy nie?!
-On...nie mogę, naprawdę...
-Gadaj do cholery jasnej!
Zacisnął mocniej usta i w końcu już kiwnął głową.
-Na studiach się wkręcił, ale to okey gość, on...
-Gdzie jest teraz?
-Pewnie zajmie się barem za mnie.
Mikasa już zerwała się i szybko wybiegła z pokoju. Więc to jego cholerny braciszek?! Można się było spodziewać od początku, szlag by to.
Kiedy on tak na niego spojrzał i Levi zmroził go wzrokiem. Ale nagle wtrąciła się Mikasa. Też chciał się w końcu wypytać o tego brata, ale go wyprzedziła. Może i dobrze. Liczył się czas. Więc już słuchał ich rozmowy, sam coraz bardziej oniemiały, brat... Narkotyki... Wstał za nią, mruknął jeszcze do kogoś by jeszcze na trochę chłopaka przetrzymał i pobiegł, by dogonić Mikasę. Wsiadł z nią do auta. Przynajmniej łatwo znajdą tego drugiego.
Mikasa w ogóle się nawet nie odzywała, a prowadziła jak szalona. Chciała po prostu zdążyć, zdążyć ponad wszystko...mieli go praktycznie tuż pod nosem! Szlag by to trafił.
-Mam nadzieję, że nie zwieje gdy usłyszy co z jego bratem się stało... - Warknęła i już zatrzymała auto na zakazie parkowania i wyszła szybko, po chwili wbiegając do lokalu. Chłopak za barem spojrzał na nich zaskoczony, ale niczego nie powiedział. Za to Mikasa...
-Gdzie jest brat?! - Trzasnęła dłonią o blat. Barman podskoczył i spróbował coś z siebie wydukać. Wskazał tylko zaplecze z trudem i obserwował jak idą tam, może lepiej będzie się nie mieszać...
Zaś na zapleczu pokazały im się pięknie drzwi, otwarte na uliczkę za lokalem To tutaj musiały patrzeć te dziewczyny, było to widać z baru. Już tylko rzuciła się w pogoń, Levi mógł jej nie dogonić, chociaż tak naprawdę to Mikasa rozpruła spódnicę żeby szybciej go dogonić. Tego Alice łatwo nie wytłumaczy...
Jednak nagle po prostu się rzuciła na typa i po chwili leżała z nim na chodniku, krew jej leciała z nosa...cholera. A ten miał ranę na głowie, skuć go można było bez problemu.
Zdziwiła go. Ale był praktycznie za nią. Kiedy ich dogonił już tylko wyciągnął broń, asekurując ją. Poczekał aż go zakuje. Była niezwykła... Był pod jej wrażeniem. W sumie już nie pierwszy raz.
-Nie waż się ruszyć - warknął ostrzegawczo, tak aby nie miał już nadzieji, że się wywinie. Mają go.