You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Zmrużył oczka, słysząc jej zgodę. Po takiej sprawie przyda im się relaksujący dzień. Zabrał rękę, kiedy ruszyli. Nie chciał jej dekoncetrować, to byłaby przesada. Niebezpieczna przesada. Wbił wzrok w drogę, by na nią nie zerkać. To tylko kusiło... Już zastanawiał się gdzie dokładnie pojadą. Co do miejsca zaufał jej, znała się na barach. Oby tylko hotel był serio obok, bo jak mają zamiar zaszaleć z alkoholem to różnie bywa. Mimo wszystko chciał być rozważny.

Sort:  

Jak się pojawili pod jej domem to zerknęła na niego na chwilę.
-Wezmę tylko jakieś ciuchy, zaraz wrócę... - Szepnęła i już wyszła z auta, nawet nie pozwalając mu odpowiedzieć. Faktycznie wróciła po chwili, w zwykłej czarnej koszuli i czarnych jeansach. Dość ponuro ale wyglądała...dobrze. Chociaż minę miała ponurą. Bryan był zły, nie po to przyjechał żeby ona znikała na całe dnie. Ale rozumiał że miała ciężką pracę więc jak wyjaśniła że chodzi o te morderstwa z wiadomości to się zamknął. Chociaż jej ubrania go zastanawiały.
Wsiadła już do auta i zamyśliła się nad barami. Znała jeden dobry...w centrum miasta, hotel był niedaleko. Chociaż jakie tam ceny były to inna sprawa...

Ceny go nie obchodziły. Wolał wydać na nich, niż by Alice wydała te pieniądze. Zmierzył ją wzrokiem. Nawet w tych ubraniach była seksowna. Dopasowane spodnie... W sumie jej ciuchy teraz pasowały do jego ciemnych ciuchów. Uniósł wzrok na jej buzie. Pewnie coś z jej facetem.
-Więc? Znasz jakiś dobry bar, taki przy dobrym hotelu? - zapytał, wyciągając komórkę, aby w razie czego poszukać czegoś. Odrazu wyciągnął portwel, sprawdzając czy Alice nie dorwała się do jego kart. Miała swoje, no ale... Udało jej się nie raz je zgubić. Na szczęście miał wszystko przy sobie, nie miała kiedy ich mu zabrać.

Kiwnęła głową, znała. To był jeden z jej ulubionych. Chociaż centrum miasta to bywało tam cicho i spokojnie a i mieli dobre drinki. Zauważyła jak ją mierzy, mruknęła coś cicho pod nosem.
-Tęsknisz za spodniczką? - Spytała z przekąsem i już tylko ruszyła w głąb miasta. Jeszcze nie było tłumów, ale przez to że była już praktycznie jesień to szybko robiło się ciemno i zimno, ludzie się chowali w domach - Ja tęsknię za Tobą... - Szepnęła jeszcze i na światłach spojrzała na niego spokojnie.

Prychnął, kiedy zapytała. Nie odpowiedział, może i miała trochę racji. Jednak kiedy szepnęła, że za nim tęskni... Spojrzał na nią, poprawiając jej kosmyki na światłach.
-Już niedługo. Ale może najpierw, przed piciem uda mi się zaciągnąć cię do jakiejś restauracji? Jestem cholernie głodny. No, a ostatnio jedliśmy w fast foodzie - przypomniał, zerkając z powrotem przed siebie.

-Mogłeś mnie ostrzec to faktycznie bym poszukała jakiejś spódniczki u siebie... - Mruknęła, zaskoczył ją. W końcu publicznie będą gdzieś, nawet jeśli to będzie tylko jako znajomi z pracy. Ale i tak...miała tylko zwykle jeansy i koszulę - Przynajmniej bym jakoś wyglądała. Ale w porządku. To gdzie chcesz? - Zerknęła na niego już spokojnie gdy znalazła jakieś miejsce parkingowe. Niedaleko centrum miasta, na spokojnie się przejdą.

Pokręcił głową, nie musiała się tym przejmować.
-Żebyś miała problemy u swojego faceta? Nie przejmuj się ubiorem - poprosił i wyszedł z auta, przeciągając się. -Pomyślałem, ze pójdziemy po prostu do restauracji hotelowej... Odrazu zamówimy pokój. A po tym pójdziemy się napić, chyba na to czekasz najbardziej, no nie?

To był dobry plan. Kiwnęła głową i schowała już kluczyki do kieszeni. Zwłaszcza nie mogła się doczekać picia, brakowało jej tego. Dobrego alkoholu i tego błogostanu. Nie była pewna czy nawet nie spróbuję się upić na całego, jak szaleć to szaleć w końcu...
-Czuje się jak na randce - Prychnęła pod nosem z rozbawieniem. Oprócz tego że to była wyraźna kolacja ze śniadaniem.

Popatrzył na nią uważnie, kiedy już ruszyli. Akurat nie padało, choć był wiatr... Uniósł brew, zaraz przekręcając oczami z rozbawieniem.
-Jak na randcę? Na randcę... Zrobiłbym tak - chwycił ją nagle za dłoń, plotąc ich palce. Zbliżył ich też do siebie by szli u boku. Chwilę milczał, zastanawiając się. -Cieplej... - szepnął tylko i już zamilkł, nie zabierając dłoni.